ocalejemy razem. Przysięgi dotrzymam, a ponieważ nie sądzę, abyśmy do granicy dotarli, nie będąc dziesięć razy zatrzymani, nie uciekniemy przeto.
— Najjaśniejszy Panie, rzekł Gilbert, podziwiani trafność umysłu Waszej królewskiej mości. Oh! czemuż cała Francja nie może Was słyszeć, tak jak ja w tej chwili słyszałem! O ile złagodziłaby się nienawiść Waszą królewską mość ścigająca! O ile osłabłyby niebezpieczeństwa, które Was otaczają!
— Nienawiść? — powiedział król, sądzisz pan, że lud mnie nienawidzi? Niebezpieczeństwa największe już przeszły...
Gilbert patrzył smutnie na króla.
— Innego jesteś zdania, panie Gilbercie? spytał Ludwik XVI.
— Mojem zdaniem, Wasza królewska mość dopiero rozpocząłeś walkę, a dnie 14 lipca i 6 października, są pierwszemi aktami strasznego dramatu, który Francja odegra.
Ludwik XVI pobladł lekko.
— Mam nadzieję, że się pan mylisz, rzekł.
— Nie mylę się, Najjaśniejszy Panie.
— Nie możesz pan pod tym względem widzieć więcej odemnie, który mam policję i kontrpolicję.
— Najjaśniejszy Panie, prawda, że nie mam ani policji ani kontrpolicji, ale w mojem położeniu jestem pośrednikiem, między tem co dotyka nieba, a tem co się kryje we wnętrznościach ziemi. Najjaśniejszy Panie, dotąd było tylko trzęsienie ziemi, pozostaje nam zwalczyć ogień i lawę wulkanu.
— Powiedziałeś pan, zwalczyć, czy nie słuszniej powiedzieć uniknąć.
— Powiedziałem, zwalczyć, Najjaśniejszy Panie.
— Znasz moje zdanie względem zagranicy. Nie przywołam jej nigdy do Francji, chyba, żeby moje życie, ale niniejsza o nie! i tak już zeń ofiarę uczyniłem!... chybaby życie mej małżonki i dzieci moich było w niebezpieczeństwie.
Chciałbym ugiąć się do nóg Waszych, Najjaśniejszy Panie, aby Wam za podobne uczucia podziękować. Nie, Najjaśniejszy Panie, nie potrzeba obcej pomocy, póki
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/109
Ta strona została przepisana.