Gilbert skłonił się przed tak wysoką łaską, której królowa bardzo rzadko, naw>et swym najbliższym udzielała, szczególniej od czasu swych nieszczęść. Odprowadził ją do sypialni i tu Marja-Antonina usiadła w fotelu.
— Najjaśniejsza Pani, rzekł Gilbert, zginając kolano, w imię twego męża królewskiego, w imię dzieci ukochanych, w imię twego własnego bezpieczeństwa, ostatni raz błagam Waszą królewską mość, użyj sił, jakie masz zgromadzone, nie do walki, lecz do ucieczki!
— Będziemy walczyć, raczej śmierć niż ucieczka — odparła stanowczo.
— Czy nic Waszą królewską mość nie odwiedzie od tego fatalnego postanowienia?
— Nic a nic.
I podała Gilbertowi rękę wpół do pocałowania, wpół czyniąc znak, aby powstał.
Drzwi się otworzyły i wszedł odźwierny:
Hrabia de Charny, rzekł, przybył w tej chwili i pyta, czy może złożyć uszanowanie Waszej królewskiej mości?
Bladość królowej przybrała wyraz trupi, wyszeptała kilka słów niezrozumiałych.
— Niech wejdzie!... niech wejdzie!... powiedział Gilbert, niebo go zsyła.
Charny stanął w progu, w mundurze oficera marynarki.
— Dowiedziałem się o niebezpieczeństwie, grożącem Waszej królewskiej mości i przybywam — rzekł Charny kłaniając się z uszanowaniem.
— Najjaśniejsza pani!... zawołał Gilbert, posłuchaj tego, co ci powie pan de Charny; głos jego będzie głosem Francji!
I skłoniwszy się z uszanowaniem królowej i hrabiemu, wyszedł, łudząc się ostatnią nadzieją.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1099
Ta strona została przepisana.