Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1120

Ta strona została przepisana.

— Co trzeba zrobić?
— Otworzyć.
Przesłano rozkaz odźwiernemu, który drzwi otworzył i uciekł co sił starczyło.
Roederer znalazł się naprzeciw przedniej straży ludzi z pikami.
— Moi przyjaciele!... odezwał się Roederer, żądaliście, aby otworzono drzwi parlamentarzowi, a nie całej armji; gdzie jest parlamentarz?
— Oto jestem.... rzekł Pitoux swoim łagodnym głosem i z ujmującym uśmiechem.
— Kto pan jesteś?
— Kapitan Ludwik Anioł Pitoux, dowódca związkowych w Haramont.
Roederer nie wiedział nic o związkowych w Haramont, lecz, że czas był drogim, nie uważał za stosowne wypytywać się o nic więcej.
— Czego pan życzysz sobie?... spytał.
— Żądam wolnego przejścia dla siebie i moich przyjaciół.
— Przejścia! a to na co?
— Ażeby blokować Zgromadzenie... Mamy dwanaście armat, lecz ani jedna nie wystrzeli, jeżeli zrobicie czego żądamy.
— A czego żądacie?
— Detronizacji króla.
— Panie!... rzekł Roederer, to rzecz bardzo ważna!
— Tak panie!... bardzo ważna, odpowiedział Pitoux ze swoją zwyczajną grzecznością.
— Zasługuje przeto, aby się nad nią namyślić.
— Naturalnie... odrzekł Pitoux.
I patrząc na zegar zamkowy, dodał:
— Jest trzy kwadranse na dziesiątą; dajemy wam kwadrans czasu. Jeżeli punkt o dziesiątej nie będziemy mieli odpowiedzi, zaczniemy atak.
— Tymczasem pozwolisz pan, że zamkniemy drzwi napowrót, nieprawdaż?... powiedział Roederer.