Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1127

Ta strona została przepisana.

— I my również, mój panie; Szwajcarzy są żołnierzami w służbie króla, król żołnierzem w służbie monarchji.
Roederer nie odpowiedział ani słowa.
— Weberze, zawołała królowa, sprowadź mi którego z oficerów zamkowych, pana Maillardot, pana de la Chesnaye lub...
Chciała powiedzieć: „pana de Charny“, lecz się powstrzymała. Weber wyszedł.
— Gdyby Wasza królewska mość raczyła zbliżyć się do okna, mogłaby sama osądzić sytuację.
Królowa z widocznym wstrętem postąpiła ku oknu, odsłoniła firanki i zobaczyła Karuzel a nawet podwórzec królewski, zapełniony ludźmi w piki zbrojnymi.
— Boże mój!... zawołała, cóż ci ludzie tam robią?
— Parlamentują, Najjaśniejsza pani.
— Weszli aż na podwórzec zamkowy!
— Musiałem zyskać na czasie, aby Wasza królewska mość mogła się namyślić.
W tej chwili drzwi się otworzyły.
— Wejdź! wejdź!... zawołała królowa, nie uważając do kogo mówi.
Wszedł Charny.
— Przybywam na rozkazy Waszej królewskiej mości.
— A, to pan! nie potrzebuje się o nic pytać pana, gdyż przed chwilą powiedziałeś mi, że nam pozostaje....
— Co podług pana de Charny, spytał Roederer, pozostaje?...
— Umrzeć! rzekła królowa.
— Zatem, Najjaśniejsza pani, lepszem jest to, co ja proponuję.
— Oh! na moję duszę, nic nie wiem, westchnęła królowa.
— Co pan proponuję?... spytał Charny.
— Odprowadzić króla do Zgromadzenia.
— Nie jest to śmierć, rzekł Charny, ale hańba!
— Czy pan słyszysz?... zawołała królowa.