— Panie, strzeż się! narażasz na śmierć króla!
Wstrzymano pochód i posłano uprzedzić Zgromadzenie, że król szuka u niego schronienia.
Zgromadzenie wysłało deputację, a jej widok podwoił wściekłość ludu.
Słyszano tylko powtarzane obelgi: „Precz z panią Veto, precz z Austrjaczką! Detronizacja lub śmierć!“.
Dzieci zrozumiawszy, że to przedewszystkiem matka ich była zagrożoną, przycisnęły się do niej.
Mały delfin pytał:
— Panie de Charny, dlaczego ci wszyscy ludzie zabić chcą mamę?
Człowiek kolosalnego wzrostu, uzbrojony w lancę i krzyczący głośniej od innych: „Precz z Veto! na śmierć Austrjaczkę!“ usiłował dosięgnąć to króla, to królowę.
Eskorta szwajcarska była potrochu odsuwaną; rodzina królewska miała już tylko przy sobie tych sześciu szlachty, którzy z nimi wyszli z pałacu, pana de Charny i deputację, którą przysłało Zgromadzenie.
Przeszło trzydzieści kroków trzeba było jeszcze zrobić w pośród ściśniętego tłumu.
Widocznem było, iż czyhano na życie Ludwika XVI-go, a przedewszystkiem na życie królowej.
Przy wejściu na schody walka się rozpoczęła.
— Panie!... zawołał Roederer do pana de Charny, schowaj szpadę do pochwy, albo za nic nie ręczę!
Charny usłuchał, nie wyrzekłszy ani słowa.
Grupę królewską uniesiono, jak bałwany unoszą łódź wśród burzy i pociągnięto ku Zgromadzeniu.
Król zmuszonym był odepchnąć człowieka, który mu przyłożył pięść do twarzy; mały delfin przyduszony krzyczał i wyciągał ręce jakby wołając pomocy.
Jakiś człowiek rzucił się i wyrwał go z rąk matki.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1131
Ta strona została przepisana.