Czekała zatem.
Charny mógł powrócić w przebraniu, mógł być ściganym i potrzebować uciekać natychmiast; konie więc były zaprzężone i jadły przy powozie.
Konie i powóz czekały na pana, lecz Andrea wiedziała, że jakkolwiekby mu groziło niebezpieczeństwo, nie odjechałby bez niej.
Godziny upływały.
— Jeżeli jest gdzie ukryty... mówiła do siebie Andrea, nie będzie mógł wyjść przed nocą...
— Czekajmy nocy!...
Noc nadeszła, Charny się nie pojawił.
W sierpniu noc zapada późno.
O dziesiątej dopiero, Andrea straciła wszelką nadzieję, zarzuciła zasłonę na głowę i wyszła.
Całą drogę spotykała gromady kobiet załamujących ręce w rozpaczy, gromady mężczyzn krzyczących;
— Zemsta!...
Przeszła pomiędzy pierwszemi i ostatnimi, boleść jednych, wściekłość drugich osłaniały ją zupełnie; zresztą dnia tego mężczyznom tylko nie przepuszczano.
Kobiety, tak z jednej jak z drugiej strony, płakały tego wieczora.
Andrea przybyła na plac Karuzelu, usłyszała proklamację uchwały Zgromadzenia narodowego.
Dowiedziała się tyle tylko, że król i królowa byli pod opieką Zgromadzenia.
Widziała oddalające się dwa, czy trzy wozy i zapytała co zabierają; powiedziano jej, że były to ciała pozbierane na placu Karuzelu i w dziedzińcu królewskim.
Dopiero dotąd posunięto uprzątanie.
Minęła dziedziniec pałacowy, wielką sień i weszła na schody.
Wtedy to Pitoux, który jako kapitan dowodził strażą wielkiej sieni, zobaczył ją, poznał i poszedł za jej śladem.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1147
Ta strona została przepisana.