Niepodobna wyobrazić sobie zniszczenia, jakie przedstawiało Tuilleries. Krew płynęła w pokojach i staczała się, jak kaskada po schodach; kilkanaście trupów zaścielało jeszcze apartamenty. Andrea uczyniła to, co inni, wzięła pochodnię i poszła przeglądać trupa po trupie. I przybliżała się w ten sposób do apartametów króla i królowej.
Pitoux postępował za nią ciągle.
Tam, jak i w innych pokojach, szukała nadaremnie. Wtedy zatrzymała się, jak gdyby niepewna, co dalej czynić.
Pitoux spostrzegł jej wahanie i przybliżył się ku niej.
— Niestety!... powiedział, domyślam się, czego szuka pani hrabina!...
Andrea obejrzała się.
— Czyby pani hrabina mnie potrzebowała?...
— Pan Pitouxl... rzekła Andrea.
— Do usług pani.
— O!... tak, tak, bardzo pana potrzebuję!...
Poczem zbliżyła się do niego i biorąc obie jego ręce, zapytała:
— Czy nie wiesz, co się stało z hrabią de Charny?...
— Nie, ale mogę pomóc pani w poszukiwaniach.
— Jest ktoś, któryby mógł nam powiedzieć, czy jest żywym, czy zabitym i gdzie się znajduje żywy lub zabity.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1148
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXV.
WDOWA.