Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1152

Ta strona została przepisana.

Poczem Pitoux zwrócił się do szyldwacha i powiedział:
— Kolego, jedna ze służebnic królowej pójdzie z nami, aby nam pomóc odszukać ciało walecznego oficera, po którym wdową jest ta pani. Odpowiadam za tę kobietę głową moją.
— Wystarcza mi to, kapitanie!
W tejże chwili drzwi przedpokoju się otwarły i królowa z twarzą zasłoniętą ukazała się na progu. Zeszli ze schodów; królowa szła naprzód, Andrea i Pitoux za nią.
Po dwudziesto-siedmio godzinnej sesji, Zgromadzenie opuściło nakoniec salę.
Ta ogromna sala, gdzie tyle hałasu i wypadków zaszło w ciągu dwudziestu siedmiu godzin, była milczącą, pustą i jak grób ciemną.
— Światła!... zawołała królowa.
Pitoux podniósł zagasłą pochodnię, zapalił ją przy latarni i podał królowej, a ta szła znowu dalej. Przechodząc około drzwi w chodowych. Marja-Antonina wskazała drzwi pochodnią.
— Oto drzwi, gdzie został zabitym... rzekła.
Andrea milczała; można ją było wziąć za ducha. Wchodząc na korytarz, królowa opuściła pochodnię ku podłodze.
— Oto krew jego... powiedziała.
Andrea nic nie mówiła.
Królowa poszła prosto do małego gabinetu, otwarła drzwi do niego i oświetlając wnętrze pochodnią:
— A to ciało jego! — rzekła.
— Milcząca ciągle Andrea, weszła do gabinetu, siadła na podłodze i z wysileniem oparła na swoich kolanach głowę Oliviera.
— Dziękuję pani!... szepnęła, nie żądam już nic więcej od ciebie.
— Ale ja... rzekła królowa, mam jeszcze prosić cię o coś.
— Mów pani.
— Czy mi przebaczysz?