Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1197

Ta strona została przepisana.

Dozorca zamknął drzwi za Gilbertem i pozostał aa zewnątrz.
— Pani hrabino... — odezwał się doktór nakoniec.
Andrea podniosła oczy i przez chwilę patrzała nie widząc; myśli zamgliły jej wzrok, nie widziała człowieka stojącego przed sobą i powoli dopiero jej wejrzenie się rozjaśniło:
— A! to ty, panie Gilbercie!... szepnęła. Czego żądasz odemnie?
Gilbert skłonił się z uszanowaniem.
— Przychodzę po panią, powiedział.
— Po mnie?... — zapytała Andrea zdziwiona, a dokąd chcesz! mnie pan poprowadzić?
— Gdzie pani rozkażesz: jesteś wolną.
I podał jej rozkaz uwolnienia, podpisany przez Dantona.
Przeczytała ten rozkaz, lecz zamiast go oddać doktorowi rozdarła swoje uwolnienie na cztery kawałki i rzuciła je w ogień.
Gilbert krzyknął.
— Panie Gilbercie... — podjęła Andrea, — ja chcę umrzeć!
Doktór jęknął.
— Żądam tylko od ciebie, abyś starał się odszukać moje ciało i ocalił je od zniewag, których za życia ujść nie mogło... Hrabia Charny spoczywa w grobach swego zamku Boursonne, tam spędziłam jedyne szczęśliwe dni mego życia, tam pragnę spocząć obok niego.
— Dobrze, powinnienem ci być posłusznym pod każdym względem. Odchodzę, lecz nie jestem zwyciężonym.
— Nie zapominaj pan o ostatniem życzeniu mojem, rzekła Andrea.
— Jeżeli cię nic ocalę, mimo twej woli, hrabino, będzie ono spełnione, dodał Gilbert.\
I skłoniwszy się raz jeszcze, wyszedł.