Nigdy oczom mężczyzn nie ukazała się piękność równie doskonała, ale też równie blada: było to bóstwo z marmuru. Wszystkie wejrzenia zwróciły się na nią; Gilbert bez tchu oczekiwał. Zwróciła się do Maillarda i głosem łagodnym, lecz silnym, powiedziała:
— Obywatelu, czy ty jesteś przewodniczącym?
— Tak, obywatelko!: — odpowiedział Maillard, zdziwiony, że jego indagowano tym razem.
— Jestem hrabiną de Charny, żoną hrabiego Oliviera de Charny, zabitego w haniebny sposób w dniu 10-go sierpnia; macie przed sobą arystokratkę, przyjaciółkę królowej, zasłużyłam na śmierć i przychodzę po nią.
Sędziowie oniemieli ze zdumienia. Gilbert pobladł i wcisnął się jeszcze bardziej w kąt pokoju, aby uniknąć wejrzenia Andrei.
— Obywatele! — powiedział Maillard, spostrzegłszy przerażenie Gilberta, ta kobieta jest szaloną: śmierć małżonka pozbawiła ją zmysłów; żałujmy jej i czuwajmy nad jej życiem. Sprawiedliwość ludu nie może karać obłąkanych.
I podniósł się, chcąc położyć rękę na jej głowie.
Ale Andrea usunęła mu tę rękę.
— Jestem przy zdrowych zmysłach — rzekła, — a jeżeli chcecie ułaskawić kogo, to darujcie życie temu, co prosi o to i zasługuje na łaskę. Ja życia nie żądam, ja nie chcę waszego współczucia.
Maillard zwrócił się w stronę Gilberta i spostrzegł go ze złożonemi rękoma.
— Ta kobieta jest szaloną! — powtórzył — uwolnić ją!
I dał znak jednemu z członków trybunału, aby ją do drzwi życia skierował.
— Niewinna! — krzyknięto chórem, przepuśćcie ją!
Rozstąpiono idę przed Andreą; szable, piki, pistolety pochyliły się przed tym posągiem Żałoby.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1210
Ta strona została przepisana.