Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1225

Ta strona została przepisana.

Sześćdziesiąt paszcz ognistych wybuchnęło naraz; artylerzyści pruscy wypuścili je na chybił trafił, ale mierzyli do mas: nie zależało im na tem, aby celować trafnie.
Pierwsze strzały straszne były dla tej armji pełnej zapału, gotowej do uderzenia z zapałem, ale nieumiającej wytrzymać ataku.
Traf, bo nie zręczność ponieważ nic nie widziano, był też przeciwko nam z początku: granaty pruskie zapaliły dwa nasze jaszczyki i te wybuchnęły. Powożący pozeskakiwali z koni, aby uniknąć eksplozji i wzięto ich za uciekających.
Kellermanm zobaczył, że Prusacy formowali się w trzy kolumny, aby uderzyć na płaszczyznę Valmy, więc uformował swoich żołnierzy w trzy kolumny, a, przebiegając linję, zawołał:
— Żołnierze, ani jednego strzału! Czekajcie na nieprzyjaciela i weźcie go na bagnety.
I, kładąc kapelusz na koniec szabli, krzyknął:
— Niech żyje naród! Idźmy zwyciężać dla niego!
W tejże chwili cała armija poszła za jego przykładem. Każdy żołnierz założył kapelusz na koniec bagnetu i krzyczał: Niech żyje naród!“ Mgła opada, dym się rozprasza i książę Brunświcki spostrzega przez szkła widok dziwny, niesłychany. Trzydzieści tysięcy Francuzów stoi nieruchomo z gołemi głowami, wstrząsając bronią i odpowiadając na ogień nieprzyjacielski jedynie okrzykami:
— Niech żyje naród!
Niemiec pokiwał głową; gdyby był sam, armja pruska nie byłaby postąpiła ani kroku dalej, ale obecny przy nim król chciał bitwy; trzeba było słuchać króla.
Prusacy posuwali się krokiem pewnym pod okiem króla i księcia Brunświckiego; zbliżali się do nieprzyjaciól niewzruszeni, jak stara armja Fryderyka.
Nagle, przez środek, olbrzymi wąż zdawał się ją rozrywać, ale części złączały się natychmiast.
Po pięciu minutach jeszcze raz nastąpiło to samo. Dwa-