— Pójdę do tego pokoju, a zobaczysz króla; siedzi przy stola i czyta.
Clery wszedł do króla i powiedział mu, co zaszło; wtenczas król podniósł się i przeszedł parę razy z jednego pokoju do drugiego, aby poczciwiec mógł mu się przypatrzeć dowoli.
Nie wątpiąc bynajmniej, że król dla niego się fatygował, szyldwach powiedział później do Clerego:
— A! panie, jakże król jest dobrym! Nie mogę wierzyć, aby nam wyrządził tyle złego, jak mówią.
Nie wszyscy jednakże ci, którzy zbliżali się do więźniów w Temple, okazywali im szacunek i politowanie; u niektórych nienawiść i zemsta tak były głęboko zakorzenione,
że widok królewskiej niedoli, znoszonej z pokorą mieszczańską, nie był w stanie ich ułagodzić, i nieraz król i królowa znosić musieli gburowatość ich, a nawet obelgi.
Raz królowa odważyła się przemówić do municypalisty.
— Którą część miasta pan zamieszkujesz?... — zapytała jednego z tych ludzi w czasie obiadu.
— Ojczyznę!.. — odpowiedział dumnie zapytany.
— Zdaje mi się... podjęła królowa, że ojczyzną jest cała Francia?
— Prócz tej części, którą zajął nieprzyjaciel przez panią sprowadzony.
Jakkolwiek jednak nieszczęśliwymi byli więźniowie, pozostawała im jedna wielka pociecha, byli razem ze sobą.
Naraz Gmina postanowiła odłączyć króla od rodziny.
Dnia 26-go września, w pięć dni po ogłoszeniu rzeczpospolitej, Clery dowiedział się od jednego municypalisty, że lokal, przeznaczony dla króla, będzie wkrótce gotowy.
Przejęty boleścią, powtórzył tę smutną wiadomość królowi; a ten ze zwykłem sobie męstwem odpowiedział;
— Staraj się dowiedzieć, kiedy nastąpi to bolesne rozłączenie. aby mnie o niem uwiadomić.
Na nieszczęście Clery nie dowiedział się nic i nie mógł nic donieść królowi.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1239
Ta strona została przepisana.