Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/124

Ta strona została przepisana.

Król miał ochotę zmienić rozmowę.
— I mówisz, panie margrabio, że brat mój, mając zaufanie do ciebie wielkie, polecił ci zaciągnąć w swem imieniu znaczną pożyczkę pieniężną?...
Na to pytanie niespodziane, pan de Favras zadrżał, jak człowiek, któremu wprost przeciwne zadają pytanie, gdy on ma na co innego przygotowaną odpowiedź.
— Tak, Najjaśniejszy Panie, Jego wysokość, okazał mi ten dowód zaufania...
Król czekał końca, jak gdyby ten kierunek rozmowy ciekawszym był od poprzedniego.
Margrabia ciągnął dalej zmieszany:
— Jego wysokość, pozbawiony przez Zgromadzenie dochodów swoich, sądził, że książęta dla własnego bezpieczeństwa, pieniądze mieć powinni i powierzył mi kontrakty.
— Na które potrafiłeś znaleźć pożyczkę?...
— Tak, Najjaśniejszy Panie.
— Pożyczyłeś sumę.znaczną, jak mi brat mówił?...
— Dwa miljony, Najjaśniejszy Panie.
— U kogo?...
Favras zawahał się z odpowiedzią. Ta rozmowa, przechodząca od spraw wielkich, powszechnych, do drobnych i prywatnych, od polityki do policji, zbijała go zupełnie z drogi.
— Pytam, u kogoś pan pożyczał?... — powtórzył król.
— Najjaśniejszy Panie, udawałem się najprzód do bankierów Schaumel i Sartorius: ale ponieważ upadli, jakiś bankier cudzoziemiec sam mi się ofiarował z usługą.
— Jakże się ten bankier nazywa?...
— Najjaśniejszy Panie! — wyjąkał Favras z wahaniem.
— Rozumiesz pan dobrze, oświadczył król, że podobny człowiek jest zawsze pożądanym, życzę więc sobie wiedzieć, kto to taki, choćby dlatego, aby przy sposobności podziękować mu za poświęcenie.
— Najjaśniejszy Panie — rzekł Favras — nazywa się baron Zannone.
— A!... — rzekł Ludwik XVI — włoch?...
— Genueńczyk, Najjaśniejszy Panie.
— A mieszka?...
— W Sevres, Najjaśniejszy Panie, właśnie naprze-