XVI skazany. Teraz ktoby chciał ocalić króla, samby się skazał na śmierć.
Jedenastego października przystąpiono do ostatecznego rozstrzygnięcia procesu.
Na trzy dni przedtem do więzienia Temple przybył jeden z radców miejskich, na czele deputacji Gminy i wszedł do króla, potem odczytał więźniowi rozkaz odebrania mu noży, brzytew, nożyczek, scyzoryków słowem wszelkich narzędzi ostrych, których pozbawieni są skazańcy.
Wreszcie w końcu listopada Clery przyniósł królowi wiadomość o uchwale, nakazującej Ludwikowi XVI stawić się dnia 11-go grudnia przed Konwencją.
Dnia 11-go grudnia o godzinie piątej zrana ozwały się bębny w całym Paryżu; bramy więzienia Temple otwarły się i na dziedziniec wjechała kawalerja i armaty.
O godzinie dziewiątej król i delfin udali się na śniadanie do mieszkania księżniczek i mieli razem spędzić ostatnią godzinę, i to wobec urzędników miejskich; po upływie godziny trzeba się było rozstać, a ponieważ należało udawać, że się o niczem nie wie, wszystko zamknięto w głębi serc.
Tylko delfin rzeczywiście nie wiedział o niczem; oszczędzono tej boleści jego dziecinnemu wiekowi.
O godzinie jedenastej, kiedy król uczył jak zwykle delfina, dwóch urzędników miejskich weszło oznajmiając, że przychodzą po młodego Ludwika, ażeby go zaprowadzić do matki. Król chciał się dowiedzieć, co znaczy właściwie to jakby porwanie; komisarze odpowiedzieli mu tylko, że wykonywują rozkazy Gminy.
Król ucałował syna i polecił Clery’emu zaprowadzić go do matki.
Clery wykonał zlecenie i wrócił.
— Gdzie zostawiłeś mego syna? — zapytał król.
— W objęciach matki, Najjaśniejszy Panie.
Zjawił się jeden z komisarzy.
— Panie — rzekł do Ludwika XVI — obywatel Chambon,
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1248
Ta strona została przepisana.