Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1255

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ LII.
WYROK.

Nadszedł dzień 26-go i zastał króla przygotowanym na wszystko, bo i na śmierć nawet.
Zrobił testament w przeddzień, a obawiał się, nie wiedzieć dlaczego, że go zamordują nazajutrz w Konwencji.
Królowa została uprzedzona, że król po raz drugi udaje się na posiedzenie. Odgłosy bębnów, ruchy wojska byłyby ją przestraszyły, ale Clery znalazł sposobność uprzedzić ją wprzód o przyczynie.
O dziesiątej rano Ludwik XVI pojechał pod strażą Chambona i Santerra.
Przybywszy do Konwencji, musiał czekać całą godzinę.
Odbywała się dyskusja, na której nie mógł być obecnym.
Po skończonej rozprawie, prezydujący oświadczył zgromadzonym, że skarżony i jego obrońcy gotowi są stanąć przed kratami.
Król ukazał się w towarzystwie panów Malesherbes, Tronchet i Deseze.
— Ludwiku Kapet?... — wyrzekł prezes, Konwencja postanowiła przesłuchać cię w dniu dzisiejszym.
— Obrońca przeczyta obronę moją... odrzekł Ludwik XVI.
Zapanowało głębokie milczenie; całe Zgromadzenie zrozumiało, że można było pozostawić kilka godzin królowi, którego władzę niweczono i o którego życiu stanowiono.