konać, dawała się łatwo pociągać obrazowej stronie życia; posiadała ona tę żywą wyobraźnię, która więcej daleko, aniżeli charakter, czym kobiety nierozważnemi; królowa nierozważną była całe życie, nierozważną w przyjaźni, nierozważną w miłości. Uwięzienie ocaliło ją z punktu widzenia moralnego; wróciła do czystych i świętych uczuć rodzinnych, od których ją żądze młodości oderwały, a że oddawała się wszystkiemu z zapałem, doszła do pokochania w nieszczęściu tego króla, tego małżonka, w którym w dniach jego pomyślności, widziała stronę pospolitą i śmieszną. Varennes i dzień 10-go sierpnia pokazały jej Ludwiika XVI-go jako człowieka bez inicjatywy, bez stałości, ociężałego i prawie trwożliwego; w Temple zaczęła spostrzegać, że źle osądziła jako żona — męża, jako królowa — króla, w Temple zobaczyła go spokojnym, cierpliwym na zniewagi, łagodnym i stałym; wszystko, co było w niej z oschłości światowej, zmiękło, rozpłynęło się i obróciło na korzyść uczuć dobrych. Jak wprzód zanadto pogardzała Ludwikiem XVI, tak teraz zanadto go pokochała.
— Niestety! — powiedział król do pana Firmont — trzebaż, abym kochał tak bardzo, i był tak czule kochanym!
Przy tem ostatniem też widzeniu, królowa dała się pociągnąć uczuciu, które podobnem było do wyrzutów sumienia. Chciała poprowadzić małżonka do jogo pokoju, aby tam chwilę z nim sam na sam pozostać; gdy dowiedziała się, że to jest niepodobnem, próbowała pociągnąć go we framugę jednego z okien.
Tam, byłaby zapewne padła mu do nóg, a wśród łez i szlochań prosiła o przebaczenie; król jednak zrozumiał wszystko, wstrzymał ją i wyciągając testament z kieszeni rzekł:
— Przeczytaj to, ukochana żono.
A potem wskazał jej paragraf, który królowa odczytała półgłosem:
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1267
Ta strona została przepisana.