Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1268

Ta strona została przepisana.

— „.Proszą małżonkę moją, aby mi przebaczyła wszystko złe, jakie cierpi dla mnie, zgryzoty, jakich mogłem stać się przyczyną w ciągu naszego związku; może też być pewną, że nie mam żadnej urazy do niej, jeżeliby sądziła, że ma sobie coś do wyrzucenia“.
Marja-Antonina ucałowała rękę króla; w tych słowach, może być pewną, że nie mam żadnej urazy do niej, mieściło się wspaniałomyślne przebaczenie; w tych znowu: gdyby sądziła, że ma sobie cośkolwiek do wyrzucenia, wielka delikatność.
A zatem umrze spokojnie, biedna Magdalena; miłość jej dla króla jakkolwiek spóźniona, uczyniła ją godną miłosierdzia boskiego i ludzkiego. Przebaczenie otrzymała nie zcicha, nie w tajemnicy, jakby pobłażanie, którego król sam się wstydził, ale głośno i publicznie.
Któżby się ośmielił wyrzucać coś tej, która miała stanąć wobec potomności podwójnie uwieńczona — aureolą męczeństwa i przebaczeniem małżonka?
Uczuła to; zrozumiała, że od tej chwili silną jest wobec dziejów; ale niemniej przeto stała się słabą wobec tego, którego pokochała tak późno, czując, że go nigdy dosyć nie kochała. Nie słowa już wyrywały, się z piersi nieszczęśliwej kobiety, ale krzyki łkaniem przerywane; mówiła, że chce umrzeć wiraz z mężem i jeżeli odmówią jej tej łaski, zamorzy się głodem.
Municypaliści, patrzący na tę scenę boleści, przez drzwi oszklone, nie mogli jej znieść dłużej, odwrócili zrazu oczy; poczem, gdy nic nie widząc, słyszeli jęki, stali się poprostu ludźmi i zaleli łzami.
Śmiertelne to pożegnanie trwało prawie dwie godziny.
O kwadrans na jedenastą król podniósł się pierwszy; żona, siostra i dzieci uczepiły go się wtedy, jak owoce drzewa: król i królowa trzymali każde za jednę rękę delcina; córka królewska po lewej stronie ojca w bok go całowała; pani Elżbieta schwyciła wolną rękę króla; królowa otoczyła ramieniem szyję małżonka. I cała ta boles-