wartość podobnej łaski; ale czy się na to zgodzą moi dozorcy.
— To już moja rzecz, Najjaśniejszy Panie, pragnę dowieść Waszej królewskiej mości, że godnym jestem zaszczytu, jaki mi uczyniłeś. Pozwól mi tylko działać, Najjaśniejszy Panie, a odpowiadam za wszystko.
— Idź więc, mój ojcze — powiedział Ludwik XVI.
Ale, wzruszając ramionami, dodał;
— Nie uda ci się z pewnością.
Ksiądz skłonił się, wyszedł, zażądał, aby go poprowadzono do sali rady.
— Ten, który ma umrzeć jutro... powiedział do komisarzy, pragnie przed śmiercią wysłuchać mszy świętej, pragnie się wyspowiadać.
Municypaliści spojrzeli po sobie zdumieni; nie przyszło im nawet na myśl, aby żądano od nich czegoś podobnego.
Zwołano nieobecnych członków i zaczęto radzić. Żądanie zostało przyjęte pod dwoma warunkami: że ksiądz poda prośbę, którą podpisze swojem nazwiskiem; że ceremonja ukończoną będzie nazajutrz najpóźniej o siódmej, ponieważ więzeń punkt o ósmej ma być poprowadzony na miejsce wykonania wyroku.
Ksiądz napisał prośbę i zestawił ją na biurku; poczem odprowadzono go do króla.
Powtórzył, mu tę dobrą wiadomość.
Była już godzina dziesiąta; ksiądz Edgeworth pozostał zamknięty z królem do północy.
O północy król powiedział:
— Panie Edgeworth, jestem znużony, chciałbym się spać położyć; potrzebuję sił na jutro.
Poczem zawołał dwa razy:
— Clery! Clery!
Clery przyszedł, rozebrał króla i chciał zwinąć mu włosy; lecz Ludwik XVI powiedział z uśmiechem:
— Nie warto!...
I położył się, a gdy Clery zasuwał firanki łóżka, dodał:
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1270
Ta strona została przepisana.