— Tak, ale żądałem dożywotniego więzienia. Wierzaj mi, Billot, sądziłem go z większą stronnością, aniżeli chciałem. W ręku mojem, jako syna ludu, waga, którą trzymałem przechyliła się na stronę ludu. Wy patrzyliście na niego zdaleka i nie widzieliście go takim, jak ja: niezadowolonym z władzy, jaką mu pozostawiono, szarpanym z jednej strony przez Zgromadzenie, dla którego był jeszcze za potężnym, z drugiej przez żądną panowania królową, z innej jeszcze przez szlachtę, niespokojną i upokorzoną, przez nieubłagane duchowieństwo, a nakoniec przez swych braci, którzy rozbiegli się po świecie, by szukać w jego imieniu nieprzyjaciół rewolucji. Dla ciebie, Bidot, był to nieprzyjaciel. Otóż twój nieprzyjaciel został zwyciężonym, a człowiek uczciwy nie zabija nieprzyjaciela zwyciężonego. Morderstwo, dokonane a zimną krwią, nie jest sądem, tylko oddaniem na ofiarę. Ale ostrożnie! mówię wam, ostrożnie! Odstręczyliśmy od siebie na pięćdziesiąt, może na sto Lat, tę olbrzymią część ludności, która sądzi sercem rewolucję. Wierzaj mi, mój przyjacielu republikanie najbardziej powinniby opłakiwać Ludwika XVI, bo krew jego spadnie na nich i pozbawi ich rzeczpospolitej.
— Prawda, to co mówicie, panie Gilbert! odpowiedział głos pochodzący ode drzwi.
Obaj mówiący drgnęli i odwrócili się, poczem zawołali jednogłośnie:
— Cagliostro!
— Tak jest, odpowiedział tenże.
I siadłszy pomiędzy nimi, mówił dalej:
— Ty, Billot, głosowałeś za śmiercią — ty, Gilbercie, głosowałeś za życiem. Otóż teraz, czy chcecie posłuchać ostatniej rady? Ty, Gilbercie, zostałeś członkiem Gminy dlatego tylko, aby spełnić obowiązek; ty, Billot, aby dokonać zemsty: obowiązek i pomsta wszystko już spełnione; nie macie tu co robić, — wyjeżdżajcie!
Obadwaj spojrzeli na Cagliostra.
— Tak, ciągnął om dalej, żaden z was nie należy do żad-
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1277
Ta strona została przepisana.