— Czyż nie będzie się to wydawać dziwne, abyś tego samego dnia, w którym pochowasz ciotkę, dopełniał aktu, tak ważnego, jak małżeństwo?
— W istocie, ważne to bardzo dla mnie — rzekł Pitoux — ponieważ idzie tu o moje szczęście!
— A więc, mój drogi, poradź się pana Longpre, a on ci powie, co uczynić.
— Dobrze, panno Katarzyno.
— Zresztą, mogłoby to przynieść nam nieszczęście, gdybyśmy się tak, przy świeżym grobie...
— O! — zawołał Pitoux — z chwilą, gdy zostanę twoim mężem, nie obawiam się już żadnego nieszczęścia.
— Drogi Pitoux — rzekła Katarzyna, podając mu rękę — odłóżmy do poniedziałku... Jak widzisz, chcę połączyć, o ile można, twoje życzenie z przyzwoitością.
— Dwa dni, panno Katarzyno, to bardzo długo!
— Lecz... — wtrąciła Katarzyna — skoro się czekało lat pięć...
— Wiele wypadków zajść może w przeciągu czterdziestu ośmiu godzin — powiedział Pitoux.
— Ja cię kochać z pewnością nie przestanę, mój drogi Piioux, a ponieważ, jak utrzymujesz, jest to jedyna rzecz, której się obawiasz.
— Jedyna!... oh! tak, panno Katarzyno!
— A więc w takim razie, Izydorku?...
— Co, mamo? — odrzekło dziecię.
— Powiedz tacie Pitoux: „Nie bój się, tato Pitoux; mama bardzo cię kocha i kochać cię będzie zawsze!“
Dziecko powtórzyło swoim czułym głosikiem:
— Nie bój się, tato Pitoux, mama kocha się bardzo i kochać cię będzie zawsze!
Na takie zapewnienie, Pitoux nie robił już więcej trudności, aby iść do pana Longpre. Powrócił po godzinie, załatwiwszy wszystko; pogrzeb i ślub zapłacone zostały zgóry.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/1292
Ta strona została przepisana.