Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/14

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ III.
CAGLLIOSTRO.

Łatwo było nieznajomemu zamieszać się w tłumie, bo był bardzo liczny.
To przednia straż orszaku króla, królowej i delfina.
Królowa, delfin, córka królewska, hrabia Prowancji, pani Elżbieta i Andrea, siedzieli w karecie królewskiej.
Sto powozów zapełniło się członkami Zgromadzenia narodowego, którzy oświadczyli, że nie opuszczą króla.
Ta przednia straż, która wyjechała z Wersalu na dwie godziny przed królem i wyprzedzała go o kwadrans, łączyła się niejako z dwiema głowami gwardzistów.
Gdy głowy te zatrzymały się przed karczmą mostu Sewrskiego, przednia straż zatrzymała się z niemi.
Naraz w tłumie powstał zamęt wielki. Spostrzeżono bagnety gwardji narodowej i białego konia Lafayetta, poprzedzającego bezpośrednio powóz królewski.
Lafayette lubił bardzo zebrania ludowe: on to w Paryżu, którego był bożyszczem, panował prawdziwie. Ale nie cierpiał motłochu; nie cierpiał zwłaszcza tych egzekucyj, na które motłoch sobie pozwalał.
— Niech żyje Lafayette! — krzyczał tłum całemi płucami.
Generał zdejmował od czasu do czasu kapelusz lewą ręką, a prawą podnosił szpadę salutując.
Tłum krzyczał także: Niech żyje Mirabeau!.. a Mirabeau także czasami wychylał głowę przez drzwiczki karety, w której sam siedział, aby pełną piersią odetchnąć świeżem powietrzem, potrzebnem jego szerokim płucom.
Tak tedy nieszczęsny Ludwik XVI, o którym zgoła milczano, słyszał około siebie oklaski dawane temu, co