„Gdyby mnie podczas tej podróży, spotkać miał los biednego Jerzego, wszelkie środki przedsięwziąłem, abyś pani pierwsza uwiadomiona była o nieszczęściu mojem i o zwróconej ci wolności. Wtedy dopiero, dowiesz się jak głęboki zachwyt zrodziło we mnie twoje wielkie poświęcenie, tak źle nagrodzone przez tę, dla której, młoda, piękna i do szczęścia stworzona, poświęciłaś, młodość piękność i szczęście!...
„Proszę Boga i ciebie pani, abyś choć raz wspomniała o nieszczęśliwym, który tak późno przekonał się o wartości posiadanego skarbu.
Królowa oddała list Andrei, a ta wzięła go i opuściła z westchnieniem bezwładną rękę.
— Przebacz mi, Andreo!... — rzekła królowa. — Oh! ja tak cierpiałam!...
— Cierpiałaś! Śmieszże mówić przy mnie Najjaśniejsza Pani, żeś cierpiała! Cóż ja powiem w takim razie? Ty cierpiałaś, nie widziałaś jednak, żeby człowiek, któregoś kochała, obojętny na tę miłość, na klęczkach i z sercem w ręku odwrócił się ku innej kobiecie, nie widziałaś żeby brat twój, zazdrosny o tę inną kobietę; którą czcił w milczeniu jako poganin bóstwo swoje, bił się z człowiekiem przez ciebie kochanym, nie słyszaś jak człowiek przez ciebie ukochany, raniony przez brata ciosem prawie śmiertelnym, przyzywał bez przytomności tę tylko inną kobietę, której ty byłaś powiernicą, nie widziałaś jak ta inna kobieta wciskała się w cień korytarzy gdzie i ty sama błądziłaś, by podsłuchiwać tych tonów szału, dowodzących, że jeżeli miłość szalona nie przeciąga się poza życie, towarzyszy przynajmniej aż na próg grobu, nie widziałaś jak ten człowiek, wracając do życia, cudem natury i nauki, zerwał się z łoża dlatego tylko aby upaść do nóg twojej rywalki, twojej rywalki... nie odeszłaś wtedy zrozpaczona, w dwudziestu pięciu latach życia, do klasztoru, by u zimnych stóp krucyfiksu zgasić tę pożerającą miłość. Ty, Najjaśniejsza Pani, w imię obowiązku, nie podjęłaś bezmiernego poświęcenia, ty nie kłamałaś przy ołtarzu, ty, po skończonej uroczystości małżeńskiej, nie pozostawiłaś małżonka swego kochankiem rywalki! Ah!