Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/161

Ta strona została przepisana.

— Doprawdy, czy jesteś pan tego pewny? spytała wątpiąco królowa...
— Chcesz, Najjaśniejsza Pani, abym ci wyrazy jego powtórzył?...
— Sprawi mi to wielką przyjemność.
— A wiec, oto są, co do słowa; wyryłem je sobie w pamięci, mając nadzieję, że kiedyś przy sposobności powtórzę je Waszej królewskiej mości:
— Jeśli masz pan jaki sposób dać się wysłuchać krolowi i i królowej, wytłumacz im, że Francja i oni są zgubieni jeżeli rodzina królewska nie opuści Paryża. Zajmuję się planem tego wyjścia. Czy mógłbyś ich zapewnić, że mogą liczyć na mnie?
Królowa się zamyśliła.
Tak... więc... — rzekła, zdaniem pana de Mirabeau, powinniśmy opuścić Paryż?
— Było to w owym czasie jego zdanie.
— Czy zmieniło się dotąd?...
— Tak, jeśli mam wierzyć biletowi, który przed półgodziną odebrałem.
— Od kogo?
— Od samego Mirabeau właśnie.
— Można widzieć ten bilet?
— Przeznaczony jest dla Waszej królewskiej mości.
Powiedziawszy to, Gilbert wydobył papier z kieszeńi.
— Wasza królewska mość wybaczy, rzekł, ale pisany był u kupca win na bufecie.
— Bądź pan o to spokojny, papier i biurko zgadzają się z polityką w obecnej chwili.
Królowa wziąwszy bilet, czytała:
„Dzisiejsze zdarzenia zmieniają postać rzeczy.
„Wielką można mieć korzyść z tej uciętej głowy.
„Zgromadzenie bać się będzie i zażąda stanu wojennego.
De Mirabeau może utrzymywać, że ocalenie polega jedynie na przywróceniu siły władzy wykonawczej.
De Mirabeau może atakować pana Neckera w kwestji ustaw o wyżywieniu i może go zwalić.
„Niech zamiast Neckera. powołani będą na ministrów Mirabeau i Lafayette, a de Mirabeau odpowiada za wszystko“..\
— I cóż?... — rzekła królowa... — list to bez podpisu.