Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/163

Ta strona została przepisana.

Królowa uczyniła ręką znak przyzwolenia i pożegnała.
Gilbert wyszedł.
W kwadrans potem był na Zgromadzeniu.
Zgromadzenie całe wzruszone, oburzało się na zbrodnię u jego drzwi popełnioną, na człowieku, który był w części jego sługą.
Członkowie przechodzili z trybuny na ławki, z ławek na korytarze.
Jeden Mirabeau, nieruchomy, patrzył stale na trybunę.
Gdy spostrzegł Gilberta, lwie jego fizjognomja rozjaśniła się nagle.
Gilbert dal mu znak, na który skinieniem głowy odpowiedział.
Gilbert wyrwał kartkę z pugilaresu i napisał:
„Propozycje wasze przyjęte, jeżeli nie przez obie strony, to przez tę, którą pan i ja mamy za najbardziej wpływową.
„Żądają noty na jutro, a projektu ministerjum ma dziś.
„Przywróć pan siłę władzy wykonawczej, a rachować się będzie z panem“.
Złożył papier w kształcie listu i napisał na adresie:
„Panu de Mirabeau“ — zawołał woźnego i kazał odnieść adresatowi.
Z trybuny widział Gilbert woźnego wchodzącego do sali; widział, jak oddawał bilet.
Mirabeau przeczytał papier z tak głęboką obojętnością że najbliższy sąsiad nie odgadłby, iż zadawalniał on najgorętsze jego życzenia; z tą samą obojętnością skreślił kilka wierszy i oddał je woźnemu, mówiąc:
— Osobie, która ci bilet do mnie dała.
Gilbert żywo papier otworzył.
Zawierał kilka słów, które możeby były inną przyszłość Francji przyniosły, gdyby plan w nich zawarty został wykonany:
„Będę mówił.
— „Jutro, prześlę notę.
„Oto lista, można będzie zmienić kilka nazwisk:
„Pan Necker, pierwszy minister...“
Nazwisko nasunęło Gilbertowi wątpliwość, czy bilet był rzeczywiście ręką Mirabeau pisany.
Ponieważ jednak za tem, jak i za innemi nazwiskami następowały uwagi, Gilbert czytał dalej: