kacje jakieby w propozycji Mirabeau zaprowadzić można bez szkody dla jego widoków, bez naruszenia jego projektów[1].
Gilbert przebiegł prędko pismo, wyrwał nową kartki; z pugilaresu, napisał kilka słów, które oddal woźnemu poprosiwszy go przedtem, aby się nie oddalał:
„Wracam do gospodyni domu, w którym chcemy nająć mieszkanie i przedstawię jej warunki na jakich przystajesz pan wziąć ten dom i oporządzić.
„Po skończonem posiedzeniu prześlij mi pan jego rezultat, na ulicę Św. Honorjusza, naprzeciwko sklepu stolarza Duplay“.
Królowa ciągle chciwa ruchu i wzruszeń, w nadziei, że intrygami politycznemi zwalczy namiętności serca, czekała niecierpliwie na powrót Gilberta i słuchała opowiadań Webera.
To opowiadanie było strasznem rozwiązaniem okropnej sceny, której Weber widział początek i koniec.
Posłany przez królową, aby zasięgnąć wiadomości, przybył z jednej strony mostu Notre-Dame, kiedy na drugiej ukazywał się krwawy orszak, niosący jako sztandar zbrodni, głowę nieszczęśliwego François, przystrojoną w białą czapkę, jednemu z piekarzy zerwaną.
W trzeciej części mostu, jakaś młoda kobieta blada, wystraszona, mimo, iż widocznie była brzemienną, biegła jak mogła najprędzej ku ratuszowi i zatrzymała się nagle.
Ta głowa, której rysów z daleka rozróżnić nie mogła, wywarła na niej wrażenie starożytnego puklerza Meduzy. W miarę jak się głowa zbliżała, można było widzieć, że biedna kobieta w głaz się zamieniała.
Kiedy straszne trofeum znalazło się o dwadzieścia kroków od niej, krzyknęła, wyciągnęła ręce z ruchem rozpaczliwym, i jakby nogi jej odczepiły się od ziemi, padła zemdlona na moście.
Była to żona piekarza François, w ciąży od pięciu miesięcy.
Uniesiono ja bez przytomności.
— O! mój Boże!... — szepnęła królowa, straszna to dla
- ↑ Noty te, w papierach Mirabeau po jego śmierci, są w dziele pana de Baucont.