— Podlegasz więc pan nieszczęściom tak jak i inni ludzie?... — zapyta! Gilbert patrząc na Cagliostra z pewnem zdziwieniem.
Cagliostro westchnął.
— Mówisz o wspomnieniach, które ci ten salon nasuwa. Gdybym ci powiedział, co on mnie przypomina... ale nie; przed końcem opowiadania zbielałaby reszta mych włosów! Mówmy o czem innem; zostawmy wypadki w spoczynku, pod zasłoną zapomnienia, w przeszłości, w ich grobie... Mówmy o teraźniejszości, o przyszłości, jeżeli chcesz.
— Hrabio, przed chwilą sam zwróciłeś mnie do rzeczywistości; przed chwilą mówiłeś mi, że zerwałeś dla mnie z szarlatanizmem, a teraz wymawiasz znowu donośne słowo: przyszłość! jakby przyszłość ta w ręku twem spoczywała, jakby twe oczy czytać mogły niezrozumiałe hieroglify.
— Znowu zapominasz o tem, że mając do rozporządzenia więcej środków, niż inni ludzie, dalej widzę, niż oni...
— Zawsze to tylko wyrazy, hrabio!
— Zapominasz o faktach, doktorze.
— Cóż chcesz! kiedy mój rozum wierzyć im nie chce!
— Czy pamiętasz owego filozofa, co ruchowi zaprzeczał?
— Pamiętam.
— Cóż uczynił jego przeciwnik?
— Szedł przed nim... Idź!... ja na ciebie patrzeć będę, albo raczej mów!... ja słucham.
— W rzeczy samej, potośmy tu przyszli, a czas tracimy na czem innem. Dalej, doktorze, jakże tam idzie z naszem ministerjum mieszanem?
— Jakto mieszanem?
— Tak, z naszem ministerjum Mirabeau — Lafayette?...
— Słyszałeś pan, tak jak i inni, puste pogłoski, a prawdy chcesz się dowiedzieć odemnie.
— Jesteś wcielonem zwątpieniem, doktorze, a co gorsza, wątpisz nie dlatego, abyś nie wierzył, ale że nie chcesz wierzyć. Trzebaż ci powiedzieć naprzód to, co wiesz tak dobrze jak i ja, a potem to, co ja wiem lepiej od ciebie?
— Słucham, hrabio.
— Dwa tygodnie temu, mówiłeś królowi o panu de Mirabeau, jako o jedynym człowieku, który ocalić może mo-
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/177
Ta strona została przepisana.