demdziesiątym, i który umarł ciągle obiecując a nic nie dotrzymawszy; był tam Sedaine, dawny kamieniarz, protegowany królowej, rojalista sercem, jak po części wszyscy, co się tam znajdowali; Chamfort, poeta uwieńczony, były sekretarz księcia le Condé, lektor księżniczki Elżbiety, autor Niebezpiecznych związków, który w nieobecności swego protektora, miał misję przypominać go jego przyjaciołom lub dać go zapomnieć wrogom...
Z artystów był Talma, Rzymianin, który w roli Tytusa miał przewrotu dokonać; dzięki jemu, obetną sobie ludzie włosy, kiedy dzięki jego koledze Collot d‘Herbois, będą obcinać ludziom głowy; David, który marzy o Leonidasie i Sabinach; David, który szkicuje swój wielki obraz „Przysięga gry w piłkę“, i który tylko co kupił pędzel do swego najohydniejszego obrazu: Marat zamordowany w kąpieli; Vernet przyjęty przed dwoma laty do Akademji za swój obraz: Triumf Pawia Emiljusza, który bawi się malowaniem koni i psów, nie domyślając się, że o cztery kroki od niego stoi wsparty na ramieniu Talmy młody podporucznik, korsykanin, o gładkich i niepudrowanych włosach, przygotowujący mu pięć najpiękniejszych obrazów: Przejście góry św. Bernarda, Bitwy: Rivoli, Marengo, Austerlitz i Wagram; Lavire, spadkobierca szkoły deklamacyjnej, która nie raczy jeszcze widzieć w młodym Talmie współzawodnika, który przenosi Woltera nad Corneille’a, i de Belloy’a nad Racine‘a; Lais, śpiewak zachwycający w roli kupca w Karawanie, konsula w Trojanie i w roli Cynny w Westalce; wreszcie Lafayette, Lameth, Duport, Sieyes, Thouret, Chapellier, Rabaut-Saint-Etienne, Lajuinas, Montlosier; a wśród nich wszystkich, z nosem do góry, miną wyzywającą i zarozumiałą, deputowany z Grenobli, Barnave, którego ludzie mierni czynią współzawodnikiem Mirabeau, a którego Mirabeau gniecie tyle razy, ile razy nastąpić nań raczy.
Gilbert rzucił okiem na to świetne zgromadzenie, poznał każdego, oceniając w umyśle wszystkie te różnorodne zdolności.
Ten zbiór rojalistów uspokoił go atoli nieco.
— Razem wziąwszy — spytał nagle Cagliostra — który z tych ludzi jest prawdziwie nieprzyjaznym monarchji?...
— Czy mam patrzeć oczyma ogółu, twojemi, pana Neckera. księdza Maury, czy mojemi własnemi?...
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/185
Ta strona została przepisana.