Cagliostro uśmiechnął się z zadowoleniem.
Giilbert mówił dalej:
— A teraz... teraz... ponieważ ja kocham ciebie zarówno jak ty mnie, kochany mistrzu, czy nie zechcesz mi powiedzieć, w którem miejscu świata rozlewałeś swój geinjusz i wykonywałeś władzę?
Cagliostro się uśmiechnął.
— O! ja — rzekł — uczyniłem jak ty: widywałem panujących i wielu nawet, ale w innym celu. Ty zbliżasz się do nich, ażeby ich podtrzymać, ja, ażeby ich zrzucić. Ty próbujesz uczynić króla konstytucyjnym i nie dokażesz tego nigdy; ja cesarzy, królów i książąt, czynię filozofami i to mi się udaje.
— Doprawdy? — przerwał Gilbert powątpiewając.
— Nieinaczej! Mamy najpierw cesarza Józefa II, brata naszej ukochanej królowej, który znosi trzy czwarte klasztorów, zabiera dobra duchowne, rozpędza panny Karmelitanki. Mamy króla duńskiego, który rozpoczął od ścięcia swego lekarza, Struensee, a jako filozof, mawiał mając lat siedemnaście: „Pan de Voltaire zrobił mnie człowiekiem i nauczył myśleć“. Mamy króla szwedzkiego; mamy wreszcie wielu książąt Cesarstwa i całych Niemiec.
— Tak, iż pozostaje ci tylko nawrócić Papieża, kochany mistrzu — dodał, śmiejąc się Gilbert.
— No, to będzie trudniej; lubo przyjdzie kolej i na Rzym. Tak jak przyszła na Paryż, jak przyszła na Bastylję, tak przyjdzie na zamek Św. Anioła, z którego zaledwie wyszedłem przed pół rokiem, jak ty przed kwartałem z Bastylji.
— To szczęście! Bo ja sądziiłem, że z zamku Św. Anioła nikt nie wychodzi.
— Wyszedłem, skoro mnie widzisz.
— Złotem przekupiłeś dozorcę?
— Na nieszczęście trafiłem na dozorcę niesprzedajnego. Ale przypadek sprawił, że umarł nazajutrz, po trzykrotnem odmówieniu mi otwarcia drzwi więziennych. Trzeba go było zastąpić i zastąpiono.
— A nowy nie był niesprzedajnym?
— Ten, tegoż samego dnia, kiedy wszedł w obowiązki, przynosząc mi wieczerzę, rzekł: „Najedz się, nabierz sił, bo mamy przed sobą długą drogę tej nocy“. Rzeczywi-
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/19
Ta strona została przepisana.