Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/198

Ta strona została przepisana.

— Wiemy, że nic nie można ukryć przed tym, który czuwa nad wolnością narodu i ocaleniem króla.
Lafayette spojrzał na kuzyna z ukosa, z miną dobrotliwą a szydzącą.
Wiedział, że tej rodzinie wiele szło o ratunek króla, ale bardzo mało o wolność narodu.
Dlatego tylko na jedną część zdania odpowiedział.
— A kuzyn mój, margrabia de Bouillé — rzekł, kładąc nacisk na tytule, który sam od nocy 4 sierpnia odrzucił, — czy nie dał czasem synowi polecenia dla króla, nad którego wolnością czuwam?
— Polecił mi złożyć u stóp królewskich hołd jego uczuć, pełnych uszanowania — odpowiedział młody człowiek — gdyby generał Lafayette sądził mnie godnym przedstawienia mojemu panu.
— Przedstawienia cię... kiedy?
— Jak najprędzej, generale; bo zdaje się mówiłem tobie, czy panu Romeufowi, że będąc tu bez urlopu...
— Powiedziałeś Roumefowi, ale to na jedno wychodzi, ponieważ ja słyszałem. A więc, nie odkładajmy dobrych rzeczy; teraz jest jedenasta; codzień w południe mam zaszczyt widzieć króla i królową; zjedz ze mną śniadanie, a potem zaprowadzę cię do Tuilleries.
— Ale, rzekł młody człowiek, rzucając okiem na swój mundur i buty, — czy stosownie jestem ubrany, kochany kuzynie?
— Najprzód, odparł Lafayette, powiem ci, biedne dziecko, że owa wielka etykieta, która cię wykarmiła, jeżeli nie umarła, to bardzo jest chora; potem, ubranie twe jest bez zarzutu; jakiż strój uchodzi lepiej młodemu szlachcicowi, gotowemu umrzeć za króla, nad mundur wojenny? Dalej, Romeuf, zobacz czy podano śniadanie; zjadłszy, zawiozę pana de Bouillé do Tuilleries.
Zamiar ten nadto zgadzał się z życzeniami młodego człowieka, aby się miał mu długo opierać; skłonił więc głową, na znak przyzwolenia i podziękowania.
W pół godziny potem straże u kraty prezentowały broń przed generałem Lafayette i młodym hrabią de Bouillé, nie domyślając się, że oddawały razem honory wojskowe rewolucji i kontrrewolucji.