Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/219

Ta strona została przepisana.

I chłopiec który nie zauważył, jak ojciec ściągnął mu pieniądz, jął go szukać na wszystkie strony.
— Niezgrabiaszu!... zawołał Beausire, zgubiłeś go.
— Nie!... nie!... nie!... — krzyczał chłopiec.
Dyskusja byłaby może przybrała poważne rozmiary, gdyby nie położył jej końca wypadek następujący:
Podczas gdy chłopiec wątpiąc jeszcze sam o sobie, szukał po ziemi luidora, spoczywającego w kieszeni kamizelki Beausira, drzwi otworzyły się zwolna i głos pełen słodyczy wyrzekł:
— Dobry wieczór, panno Nicolino; dobry wieczór, panie de Beausire; dobry wieczór, Tosiu.
Wszyscy odwrócili się w stronę tego głosu.
Na progu ukazał się z twarzą uśmiechniętą człowiek, ubrany bardzo wykwintnie.
— A!... to ten pan!... — zawołał chłopiec.
— Hrabia Cagliostro!... — zawołali razem Nicolina i Beausire.
— Macie ślicznego chłopczyka, panie de Beausire, — rzekł hrabia, — musicie być bardzo szczęśliwym ze swego ojcostwa!...