Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/221

Ta strona została przepisana.

mam dwa luidory: jeden będzie dla ciebie drugi dla mnie.
I chłopiec podzielił się skarbem z matką.
Cagliostro dostrzegł, z jakim zaiskrzonym wzrokiem rzekomy sierżant śledził kieskę od wydobycia jej z kieszeni, aż do schowania napowrót.
Kiedy znikła, kochanek Nicoliny westchnął głęboko.
— Cóż to, panie de Beausire, zawsześ tak melancholijny? — rzekł Cagliostro.
— A wy, panie hrabio, zawsze miljonerem?
— No, pan, który jesteś jednym z największych filozofów, jakich znałem, czy w ostatnich czasach, czy w starożytności, pan musisz znać dobrze ten pewnik, że pieniądze szczęśliwym nie czynią. Znałem pana względnie bogatym.
— Tak, — odpowiedział Beausire, — to prawda; miałem do stu tysięcy franków.
— Kiedym powtórnie spotkał się z panem, przepuściłeś już z nich około czterdziestu tysięcy, tak, iż posiadałeś tylko sześćdziesiąt, co jak na ex-policjanta, stanowiło sumkę wcale niemałą.
Beausire westchnął boleśnie.
— Co to znaczy sześćdziesiąt tysięcy franków wobec sum, jakie pan hrabia masz do rozporządzenia!
— Jako depozyt, panie de Beausire. Przypomnijno sobie okoliczności, w których cię spotkałem? Miałeś wówczas, jak powiadam, sześćdziesiąt tysięcy franków w kieszeni, a czy byłeś szczęśliwszym?
Beausire wydał westchnienie, mogące za jęk uchodzić.
— Odpowiedz pan, nalegał Cagliostro; czy zmieniłbyś położenie swe obecne, lubo posiadasz tylko luidora, który zabrałeś Tostowi?...
— Panie! — przerwał ex-policjant.
— Nie gniewajmy się, panie de Beausire; pogniewaliśmy się już raz i musiałeś wówczas aż na ulicy szukać szpady, co wyleciała przez okno, czy pamiętasz?... No! pamiętasz pan, nieprawdaż? — ciągnął dalej hrabia, gdy Beausire nie odpowiadał. — Dobra pamięć, zawsze coś znaczy. Pytam pana więc raz jeszcze, czy chciałbyś zamienić swe położenie obecne, lubo posiadasz tylko jeden nieszczęśliwy luidor zabrany Tosiowi — na położenie krytyczne, z jakiego szczęśliwie pana wydobyłem?
— Nie, panie hrabio, — odparł Beausire, — masz pan