Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/228

Ta strona została przepisana.

już, pomiędzy nami nie będzie mowy o sznurku i szubienicy, przynajmniej w tej sprawie. Pozatem nie ręczę; porozumiejmy się: bo są powołania tak wybitne...
— Co do mnie, panie hrabio, powiedziała Nicolina, to jakbym widziała podpis u notarjusza.
— A więc, kochana pani, — rzekł Cagliostro, kładąc na stole dziesięć luidorów, trzymane w ręku, — przenieś swe przekonanie w serce pana Beausire i interes skończony.
Dał znak Beausirowi, aby się porozumiał z Nicoliną.
Rozmowa nie trwała dłużej nad pięć minut, ale potrzeba zaznaczyć, bardzo była ożywioną.
Cagliostro wpatrywał się tymczasem przy świecy w karton ponakłuwany, i czynił ruchy głową tak, jakby witał dawną znajomość.
— Ha! ha! — rzekł, — straciłem ja na tym układzie miljon.
I upuścił karton na stół niedbale.
Ta uwaga Cagliostra zdała się na nowo zapalać rozmowę Nicoliny z Beausirem.
Nareszcie Beausire zdawał się przekonanym.
Podszedł do Cagliostra z ręką wyciągniętą, jak handlarz pragnący dobić targu.
Ale hrabia cofnął się i brwi zmarszczył.
— Panie, — rzekł — pomiędzy szlachtą słowo stoi za grę; masz pan moje, daj mi swoje.
— Jakiem Beausire, panie hrabio, stanęło.
— To dosyć, — rzekł Cagliostro.
Potem, dobywszy z kieszeni zegarek z portretem króla pruskiego Fryderyka, zdobnym brylantami, powiedział:
— Jest trzy kwadranse na dziewiątą, panie Beausire, punkt o dziesiątej czekają cię pod arkadami na placu królewskim, od strony pałacu Sully; weź te dziesięć luidorów, włóż w kieszeń od kamizelki, przywdziej mundur, przypasz pałasz, przejdź przez most Notre-Dame i idź ulicą Św. Antoniego; nie daj na siebie czekać!
Beausire nie dał sobie dwa razy tego powtórzyć. Wziął dziesięć luidorów, schował je w kieszeń, wdział mundur i przypasał pałasz.
— Gdzie zastanę pana hrabiego? — zapytał.
— Na cmentarzu Św. Jana, jeśli łaska. Kto chce rozmawiać o takich rzeczach, nie będąc słyszanym, lepiej niech pójdzie pomiędzy umarłych, niż pomiędzy żywych.