Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/233

Ta strona została przepisana.

mogą się dostać do gardła i rozkładając się, zacisnąć je niby stryczkiem, co byłoby niebezpieczniejsze.
— Ależ, — podjął Beausire, przyparty do muru, — może to jest sam hrabia Prowancji?
— A! kochany panie Beausire, jeżeli margrabia de Favras, który ma w tem interes, ażeby myślano, że on w całej tej sprawie dotyka ręki książęcia krwi, mówił, iż człowiekiem zamaskowanym jest hrabia Prowancji, to rozumiem, bo kto nie umie kłamać, ten nie umie spiskować; ale żebyś pan razem ze swym przyjacielem Tourcatym, wy dwaj biegli, nawykli brać miarę bliźniego swego na stopy, cale i linje, dali się tak zwieść, to nieprawdopodobne.
— Ani słowa, — rzekł Beausire.
— Hrabia Prowancji ma pięć stóp, trzy cale i siedem linij, a człowiek zamaskowany pięć stóp i sześć cali.
— Prawda, — rzekł Beausire, — i ja sam myślałem już o tem; ale jeżeli to nie hrabia Prowancji, to któż to być może?
— Ba! byłbym szczęśliwy i dumny, kochany panie Beausire, — rzekł Cagliostro, — gdybym cię mógł w tem oświecić, ja co spodziewałem się być oświeconym przez ciebie.
— Więc, — odezwał się expolicjant, wracając zwolna do swego stanu naturalnego w miarę, jak wracał do rzeczywistości, więc pan hrabia wiesz kto jest ten człowiek?
— Zdaje mi się.
— A czy wolno zapytać o?...
— O jego nazwisko?
Beausir dał znak głową, że tego właśnie sobie życzy.
— Nazwisko, zawsze to rzecz ważna, panie de Beausire, i wolałbym, doprawdy, byś pan sam się domyślił.
— Ja domyślam się już dwa tygodnie.
— O! bo nikt panu nie dopomaga.
— Dopomóżcie mi, panie hrabio.
— I owszem. Czy znasz pan historję Edypa.
— Nie tęgo, panie hrabio. Byłem na tej sztuce raz, ale ku końcowi czwartego aktu jakoś nieszczęśliwie zasnąłem.
— Życzę panu zawsze podobnych nieszczęść.
— A jednak, panie hrabio, dziś mi to na złe wychodzi.
— Więc ja panu w krótkości opowiem kto to był Edyp.