Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/236

Ta strona została przepisana.

— Coraz lepiej! A w Peronne co będą robić, kochany panie Beausire?
— W Peronne zastaną dwadzieścia tysięcy ludzi, przybywających jednocześnie z różnych prowincyj. Targujemy się o dwadzieścia tysięcy Szwajcarów, dwanaście tysięcy Niemców, i dwanaście tysięcy Sardyńczyków, którzy połączeni z pierwszą eskortą królewską, utworzą silę stu pięćdziesięciu tysięcy ludzi.
— Piękna cyfra! — rzekł Cagliostro.
— Z tą siłą pójdziemy na Paryż; przetniemy górę i dół rzeki, by niedopuścić żywności. Paryż ogłodzony będzie kapitulował. Rozwiążemy Zgromadzenie Narodowe i powrócimy królowi, prawdziwemu królowi tron jego ojców.
— Amen! — rzekł Cagliostro.
I powstawszy dodał:
— Kochany panie Beausire, rozmowa z tobą jest jedną z najprzyjemniejszych; ale z tobą, rzecz się ma tak, jak i z najsławniejszymi mówcami: kiedy wypowiedziałeś wszystko, to nie masz więcej nic do powiedzenia. A pan, zdaje się, wypowiedziałeś wszystko?
— Przynajmniej na teraz, panie hrabio.
— Więc dobranoc, kochany panie Beausire. Jak będziesz potrzebował drugich dziesięciu luidorów, zawsze, rozumie się, tytułem podarku, to przyjdź do mnie do Bellevue.
— I mam pytać się o hrabiego Cagliostro?
— O! nie, nie wiedzianoby co to znaczy; pytaj o barona Zannone.
— Baron Zannone! — wykrzyknął Beausire, — ależ to nazwisko tego bankiera genueńskiego, który odliczył hrabiemu Prowancji dwa miljony.
— Być może, — odpowiedział Cagliostro.
— Jakto być może?
— A no tak; tylko, że ja tyle załatwiam spraw, iż ta pomieszała mi się z innemi i zrazu nie pamiętałem o niej. Zdaje mi się atoli, że sobie teraz przypominam.
Beausire stał zdumiony przed człowiekiem, który zapominały o sprawach dwumiljonowych i zaczynał przypuszczać, że choćby z punktu pieniężnego, lepiej zostawać w usługach tego, który wypożycza, niż tego, który pożycza.
Ponieważ jednak zdumienie to nie dochodziło aż do za-