Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/238

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXVI.
W KTÓRYM GAMAIN PRZEKONYWA, IŻ JEST ISTOTNIE MISTRZEM NAD MISTRZE.

W kilka dni po rozmowie Ludwika XVI z Lafayettem, w obecności młodego pana de Bouillé, którą opisaliśmy w jednym z poprzednich rozdziałów, mistrz Gamain w towarzystwie terminatora warsztatowego, w ubraniu rzemieślniczem, ukazał się u bramy pałacu Tuilleries.
Po wpuszczeniu ich bez żadnej trudności, przeszli przez rozmaite korytarze, doszli do drzwi kuźni i wygłosili swe nazwisko i stan pokojowcowi będącemu na służbie.
Nazwiska brzmiały: Mikołaj-Klaudjusz Gamain i Ludwik Lecomte.
Pierwszy majster ślusarski, drugi terminator.
Nie imponowało w tem wszystkiem nic tak dalece arystokratycznego, atoli Ludwik XVI zaledwie usłyszał te nazwiska i stan, zerwał się sam ku drzwiom, wołając:
— Proszę!...
— Jestem!... jestem... — odrzekł Gamain, przedstawia-się z poufałością nietylko współpracującego, ale starszego.
Czy to mniej nawykły do stosunków królewskich, czy, że natura wlała w niego większy szacunek dla głów koronowanych, terminator, nie odpowiadając na wezwanie, i pozostawiając znaczną przestrzeń czasu między ukazaniem się Gamaina a swojem, stał, z kaftanem na ręku i czapką w ręku, przy drzwiach, które pokojowiec za nim zamykał.
Może wreszcie lepiej, niż stojąc w linji równej z Gamainem, mógł on z miejsca swego dostrzec błysk radości, tryskający w zagasłem oku Ludwika XVI.
— A!... to ty, mój kochany Gamainie!... — zawołał