Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/242

Ta strona została przepisana.

rzekłem żonie powrócić dziś wieczorem. Gdzież to jest ten sławny zamek?...
Król podał Gamainowi zaimek w trzech czwartych skończony.
— A!... a!... nie chce chodzić, nieprawdaż?... Ale z mistrzem Gamainem musi, rzekł obejrzawszy całą robotę i wytłumaczywszy wszystkie uchybienia i powody, dla których zatrzask chwytać nie chciał.
— Nakierowanie może zająć cały dzień — odezwał się król po dokładnem rozpatrzeniu stanu rzeczy.
— O!... innemu niezawodnie, ale dla Gamaina dosyć dwóch godzin; tylko trzeba mnie zostawić samego i nie brzęczeć mi nad głową uwagami. Kuźnia zdaje się dostatecznie jest zaopatrzona; więc za dwie godziny, jeżeli robota będzie należycie skrapianą, — dodał z uśmiechem, — można powrócić: zamek będzie skończony.
Czego żądał Gamain, tego żądał i król: samotność Gamaina dawała mu sposobność pomówienia sam na sam z terminatorem. Udawał jednak, że robi trudności.
— Ale może ci czego potrzeba będzie, dobry Gamainie?...
— Jak mi czego będzie potrzeba, to zawołam pokojowego, i aby on tylko miał rozkaz podać mi co potrzebne, to dosyć.
Król podszedł do drzwi.
— Franciszku, — rzekł, — proszę cię, nie odchodź stąd. Oto pan Gamain, mój dawny nauczyciel ślusarstwa, który mi poprawia robotę chybioną. Podasz mu wszystko czego potrzebować będzie, a zwłaszcza jedną lub dwie butelki doskonałego bordeaux.
— Gdyby Najjaśniejszy Pan był łaskaw przypomnieć sobie, że ja wolę burgundzkie; bo to djabelskie bardzo, to jakby człowiek pił letnią wodę!...
— A!... to prawda, zapomniałem, — rzekł Ludwik XVI, śmiejąc się. — A przecież nieraz pociągaliśmy razem, mój dobry Gamain... A więc burgudzkiego, Franciszku, rozumiesz?... Volneya!...
— Doskonale!... — rzekł Gamain mlaszcząc językiem po ustach, przypominam sobie tę nazwę.
— Sprowadzi ci ono wodę na usta, hę?...
— Ej!... nie mówcie Najjaśniejszy Panie o wodzie. Ja nie wiem do czego służyć może woda, chyba do maczania