Gospodarz karczmy przy moście Sewrskim spał, kiedy pierwsze uderzenia pięści filantropa, co zabrał majstra Gamaina, we drzwiach się ozwało.
Rozespany, potykający się i mruczący gospodarz, pośpieszył sam, aby otworzyć.
Ujrzawszy gości, wprowadził ich (mistrza Gamaina i jego przewodnika) do małego alkierza.
Nasamprzód nieznajomy dodał dorożkarzowi] dwadzieścia cztery su, tytułem kieliszkowego, do sześciu franków tytułem zapłaty.
Potem, widząc mistrza Gamaina na krześle, z głową opartą o poręcz, kazał przynieść dwie butelki wina i karafkę wody.
Do pół kieliszka wody, wpuścił pięć kropli płynu z flakonika, płynu, który nie był niczem innem, tylko roztworzonym amoniakiem i podniósł kieliszek do ust Gamaina.
Ten chciwie połknął płyn ten djabelski, otworzył oczy nadmiernie i krzyknął między dwoma kichnięciami:
— A! zbójco! czegoś ty mi zadał? Phik! phik!
— Mój kochany... odparł nieznajomy — zadałem ci likworu i uratowałem życie.
— A!... — rzekł Gamain, — jeżeli tak, toś dobrze zrobił.
Nie bez korzyści Gamain otworzył drugi czy trzeci raz oczy. Podczas tego ruchu, ślusarz spojrzał dokoła i z uczuciem głębokiej wdzięczności, poznał, ściany karczmy, które go otaczają, są mu wielce znajome.
W częstych wycieczkach do Paryża z rzemiosła wynikłych, rzadko się zdarzało, ażeby Gamain nie zatrzymał
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/254
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXIX.
CO TO JEST PRZYPADEK.