Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/256

Ta strona została przepisana.

Niema w tem żadnej tajemnicy, byłem nauczycielem pana Veto.
— Jakto, pana Veto? Kogóż wy nazywacie panem Vato?...
— Alboż nie wiecie, że tak nazywają króla?
— Ba!... — rzekł nieznajomy, — alboż to was wezwano do Paryża dla jakiejś roboty w rodzaju tej, którą wykonaliście, kiedym was spotkał pierwszy raz. Kiedyście to ozamczali jakieś drzwi sekretne u tego wielkiego pana, coście nawet nie umieli powiedzieć, gdzie mieszka.
Teraz także chodziło o drzwi, ale u króla. I zamiast o drzwi od schodów, chodziło o drzwi od szafy.
— I chcecie wmówić we mnie, że król, który bawi się w ślusarstwo, posyłał aż po was, by mu drzwi ozamczyć. Co znowu!
— Jednak tak jest. Przysłał po mnie do Wersalu swego czeladnika, którego wziął sobie do pomocy, a który umiał mniej jeszcze od niego.
— No i cóżeście robili, przybywszy do króla?
— Weszliśmy do kuźni: król dał mi zamek wcale nieźle zaczęty, ale uwikłany w sprężyny. Spojrzałem, i już wiedziałem, co mu jest. „Zostawcie mnie tylko samego, rzekłem, a za godzinę chodzić będzie jak na kółkach. Wiec król odszedł z tym djabelskim czeladnikiem.
— Wielkiemi schodami? — zapytał niedbale płatnerz.
— Nie, małemi schodami, sekretnemi, które prowadzą do jego gabinetu. Kiedym skończył, powiedziałem sobie. „Ta szafa, to tylko wykręt; oni się tam zamknęli żeby knuć jakiś spisek. Zejdę pocichu; otworzę drzwi od gabinetu, brzdęk! i zobaczę co robią“.
— A cóż oni robili? — zapytał nieznajomy.
— Akurat! podsłuchiwali zapewne. Jużciż ja, rozumiecie, nie chodzę jak baletnik udali jakoby szli naprzeciw mnie i w chwili, gdy miałem wziąć za klamkę, drzwi się otwarły.
— “Aha! to ty, Gamain! — odezwał się król.
— „Ja, Najjaśniejszy Panie — odpowiedziałem skończyłem.
— „I my takżeśmy skończyli — powiedział — pojdź, dam ci teraz inną robotę.“
I prędko przeprowadzili mnie przez gabinet; ale ja