— Dobrze — rzekł — teraz, mój Gamainie, pomożesz mi policzyć pieniądze, które ukryć pragnę“.
I kazał kamerdynerowi przynieść cztery wtorki luidorów podwójnych i powiedział do mnie:
— „Rachujmy“.
Wtedy ja narachowałem milion a on drugi milion, a gdy zostało dwadzieścia pięć reszty:
— Weź sobie te dwadzieścia pięć luidorów za fatygę, Gamainie“, — rzekł do mnie.
Biorę te dwadzieścia pięć luidorów, chowam do kieszeni i mówię: — Dziękuję pokornie Waszej królewskiej mości! ale z tem wszystkiem, nie jadłem nic od samego rana, i usycham z pragnienia. Jeszczem nie skończył, kiedy królowa wchodzi ukrytemi drzwiami, tak, że nim się obejrzał, staje przy mnie, a w ręku trzymała talerz, na którym była szklanka wina i ciasto.
— „O! — powiedziałem, kłaniając się do nóg — nie trzeba było było trudzić się dla mnie, Najjaśniejsza królowo... nie warto było“.
— Bo naprawdę nie śmieszne to?... Szklaneczka wina dla mężczyzny, któremu się chce pić, i ciasteczko dla mężczyzny, któremu się chce jeść!... Chciałem odmówić... ale wypiłem. Potem podziękowałem królowi jak się należało, i poszedłem w drogę, zaprzysięgając, że mnie już nigdy nie zobaczą w Tuilleries.
Musieli mi domięszać trucizny. Zaledwie przeszedłem przez most Tournant, zaczęło mnie okropnie palić w gardle... Musiałem ugasić pragnienie; im więcej piłem, tem więcej pić mi się chciało. I trwało to póty, ażem stracił przytomność. Mogą być spokojni; jeżeli mnie kiedykolwiek powołają na świadka przeciwko nim, powiem, że mi dali dwadzieścia pięć luidorów za cztery godziny pracy i porachowanie miliona, a z obawy, żebym nie wskazał miejsca, gdzie skarb ukryli, otruli mnie jak psa![1].
— Co do mnie mój kochany Gamainie, to poprę wasze świadectwo, mówiąc, że zadałem wam odtrutkę, dzięki której powróciliście do życia.
- ↑ Historyczne. Rzeczywiście nędznik ten z pośród mnóstwa mętów ludowych, w taki sposób zaniósł skargę, przed Konwencję Narodową przeciwko królowej.