otwartem, fizjognomją inteligentną, okiem żywem i badawczem.
Byt to ostatni z oczekiwanych widzów, doktor Cabanis.
Przywitał każdego w sposób ujmujący, jak przystało na lekarza filozofa, podał rękę Guillotinowi, który z wysokości swego pomostu wołał doń:
— Prędzej, prędzej, doktorze! na was tylko czekamy.
Potem Cabanis zmieszał się z grupą Cagliostra i Gilberta.
Przez ten czas powóz jego zjechał ku innym powozom.
Co do dorożki Sansona, ta pokornie zatrzymała się przed bramą.
— Panowie!... — rzekł doktor Guillotin, — ponieważ nie czekamy już na nikogo, zaczniemy...
I na znak, dany ręką, otwarła się brama. Z bramy tej wyszło dwóch ludzi, odzianych w jakieś mundury szare i niosących na barkach worek. W worku tym rysowały się wyraźnie kształty ciała ludzkiego.
Poza szybami okien, ukazywały się blade twarze chorych, którzy okiem wystraszonem, przyglądali się temu nieoczekiwanemu i strasznemu widokowi.
Przez poszanowanie dla uczucia czytelników rzucamy zasłonę ni dalszy przebieg tej pierwszej próby, zalecającej wynalazek filantropijny.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/267
Ta strona została przepisana.