nie pozwoliła odejść, aż jej oświadczył, że musi spełnić zlecenie względem pana de Favras.
Nic stanowczego nie powiedziała królowa co do zamierzonej ucieczki. Zobowiązała tylko Izydora, ażeby powtórzył panu i pani de Favras to, co ona im powiedziała, przyjmując ich u siebie.
Po wyjściu od królowej, Izydor udał się natychmiast do pana de Favras. Mieszkał on na Placu Królewskim pod numerem dwudziestym pierwszym.
Przyjęła go sama pani. Powiedziała mu, że mąż wyszedł; ale gdy dowiedziała się o nazwisku gościa, o dostojnych osobach, z któremi rozstał się przed godziną, oraz o tych, z któremi widywał się przed kilku dniami, oznajmiła, że mąż w domu i kazała go prosić.
Margrabia wszedł z twarzą otwartą i okiem uśmiechniętem. Uprzedzono go wprost z Turynu, wiedział zatem, z kim ma do czynienia.
Zlecenie wreszcie, jakie królowa dała młodzieńcowi, uzupełniło radość spiskowca. Wszystko też podtrzymywało jego nadzieję; spisek szedł wybornie, tysiąc dwieście jazdy stało w Wersalu; każdy z nich miał wziąć piechura za siodło, co zamiast tysiąca dwustu, czyniło dwa tysiące czterystu ludzi.
Co zaś do potrójnego zabójstwa Neckera, Baillego i Lafayetta, porzucono ten zamiar, sądząc, że dosyć będzie pozbyć się jednego tylko Lafayetta. A ku temu celowi wystarczało czterech ludzi, byle dobrze byli opatrzeni i uzbrojeni. Mieli oni czekać w nocy około jedenastej, kiedy Lafayette zwykle opuszczał Tuilleries: dwaj mieli chodzić wzdłuż ulicy na prawo i na lewo, dwaj wyjść naprzeciw powozu. Jeden z tych, trzymając papier w ręku, miał dać znak stangretowi, ażeby się zatrzymał, ponieważ, ma coś ważnego do zakomunikowania generałowi. Powóz stanie, generał wysadzi głowę za drzwiczki, a wtedy strzelą do niego z pistoletu.
Jedyna to wreszcie zmiana ważniejsza, jaka zajść miała w przebiegu spisku, inne warunki zostawały też same; pieniądze były rozszafowane, ludzie uprzedzeni, król mógł tylko wyrzec: „tak“, a na skinienie margrabiego de Favras sprawa by się rozpoczęła.
Jedna tylko rzecz niepokoiła margrabiego: mianowicie milczenie króla i królowej. Milczenie to przerwała
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/269
Ta strona została przepisana.