Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/273

Ta strona została przepisana.

wancji — czy baron powiedział ci, że przybywa z Turynu?
— Tak — odrzekł Monsieur — napomknął mi o tem.
— Czy nie powiedział ci, że pan hrabia d‘Artois i książę Kondeusz, bardzo nalegają na to, abyśmy się z nimi połączyli?
Król poruszył się niecierpliwie.
— Bracie mój — rzekła pani Elżbieta ze swą anielską słodyczą — posłuchaj, proszę cię.
— Czy i ty także, siostro? — zapytał król.
— Więcej niż ktobądź, kocham cię i niepokoję się o ciebie.
— Dodałem nawet — odezwał się Izydor — żem wracał przez plac królewski i zatrzymałem się z godzinę pod nr. 21.
— Co to znaczy pod nr. 21? — zapytał król.
— Tam — odrzekł Izydor — mieszka szlachcic oddany Waszej królewskiej mości, i tak, jak my wszyscy, gotów umrzeć za króla, ale który czynniejszy od nas wszystkich, ułożył projekt.
— Jaki projekt? — zapytał król podnosząc głowę.
— Gdybym, nieszczęściem, niepodobał się królowi, postarzając, co wiem o tym projekcie, umilkłbym natychmiast.
— Nie, nie, panie — żywo przerwała królowa — proszę mówić. Dosyć ludzi tworzy projekty przeciwko nam; dobrze poznać tych, którzy je tworzą za nami, ażeby, przebaczając wrogom, zachować wdzięczność dla przyjaciół.
Powiedz nam, panie baronie, jak się nazywa ten szlachcic.
— Margrabia de Favras, Najjaśniejsza pani.
— O, znamy go. Czy pan wierzysz w jego poświęcenie?
— Nietylko Wierzę, Najjaśniejsza pani, ale jestem o niem przekonany.
— Uważaj panie baronie; zachodzisz bardzo daleko.
— Serce sądzi się sercem, Najjaśniejszy parnie. Ja ręczę za poświęcenie margrabiego de Favras. Co się zaś tyczy dobroci jego projektu, praktyczności, o! to inna rzecz. Jestem za młody, a kiedy chodzi o ocalenie króla i królowej, jestem zbyt roztropnym, abym śmiał objawiać w tym względzie moje zdanie.