Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/277

Ta strona została przepisana.

— Dlaczego, Najjaśniejszy panie? — zapytał dziennikarz.
— Jesteś nieco zbyt rojalistą, możesz ściągnąć na siebie niemiłą sprawę z kochankiem panny Théroigne.
— Z panem Populusem?... — rzekł, śmiejąc się Suleau.
— Właśnie. A cóż się stało z bohaterką twego poematu!
— Z Theroigną?
— Tak... coś już nic o niej nie słyszę.
— Ona podobno uważa, iż nasza rewolucja nie idzie dość spiesznie i pojechała podniecać zaburzenia w Brabancie. Wasza królewska mość wie zapewne, że ta skromna amazonka pochodzi z Liege?
— Nie, nie wiedziałem... Czy to z niej tak śmieliście się teraz?
— Nie, Najjaśniejszy Panie, ze Zgromadzenia Narodowego.
— Oh! oh! toście bardzo dobrze zrobili, poważniejąc za mojem nadejściem. Nie mogę pozwolić, ażeby się ze Zgromadzenia Narodowego śmiano w moim domu. Prawda i to, dodał król w sposobie kapitulacji, że nie jestem u siebie, ale u księżnej de Lamballe; więc też, nie śmiejąc się już, albo śmiejąc się pocichu, możecie mi powiedzieć, co było waszego śmiechu powodem.
— Czy Najjaśniejszy Pan wie, o czem dziś była mowa na całem posiedzeniu Zgromadzenia Narodowego?
— Wiem, i to mnie nawet bardzo zainteresowało. Mówiono o jakimś nowym przyrządzie do wykonywania kary śmierci na zbrodniarzach?
— Ofiarowanym przez doktora Guillotin narodowi... tak, Najjaśniejszy Panie — rzekł Suleau.
— Oh! oh! panie Suleau, i ty szydziłeś sobie z pana Guillotin, z filantropa Zapominasz, że i ja jestem filantropem?
— Najjaśniejszy Panie, są filantropi i filantropi. Stoi, naprzykład na czele narodu francuskiego filantrop, który zniósł tortury przygotowawcze; tego my szanujemy, czcimy... więcej nawet, tego my kochamy, Najjaśniejszy Panie.
Wszyscy młodzieńcy skłonili się jednym ruchem.
— Ale — mówił dalej Suleau — są inni, którzy, będąc lekarzami i mając w ręku tysiąc środków mniej lub więcej zręcznych lub niezręcznych, do wyprowadzenia duszy