my za granicą Francji. Proszę cię, baronie, wejdź... Wielki Boże! co panu jest? coś taki blady?
— Księżna de Lamballe oświadczyła mi, że mogę mówić przy doktorze Gilbercie — powiedział Izydor.
— Tak jest, mów pan. Czy widziałeś margrabiego de Favras?... Czy margrabia gotów?... Przyjmujemy jego ofiarę... opuścimy Paryż, Francje.
— Margrabia de Favras został przed godziną aresztowany na ulicy Beaurepaire i zaprowadzony do Chatelet — odparł Izydor.
Wzrok królowej płomienny, zrozpaczony, pełen gniewu, skrzyżował się ze wzrokiem Gilberta.
Ale cała moc Marji Antoniny wyczerpała się w tym wzroku.
Gilbert podszedł ku niej i tonem głębokiej litości, rzekł:
— Najjaśniejsza Pani!... czy mogę wam przydać się na co, proszę mną rozporządzać; rozum mój, poświęcenie i życie, składam u nóg waszych.
Królowa zwolna wzniosła oczy na doktora i głosem zrezygnowanym powiedziała:
— Panie Gilbercie, ty, który jesteś tak uczonym i który uczestniczyłeś w doświadczeniu dziś zrana, czy jesteś zdania, że śmierć zadana przez tę straszliwą machinę jest istotnie tak łagodna, jak utrzymuje wynalazca?
Gilbert westchnął i zakrył oczy obiema rękami.
W tej chwili Monsieur, który dowiedział się o wszystkiem, bo wieść o aresztowaniu margrabiego de Favras rozbiegła się w kilka sekund po całym pałacu — zawołał czemprędzej o powóz i odjechał, nie zapytawszy o zdrowie królowej i prawie nie pożegnawszy się z królem.
Ludwik XVI zastąpił mu drogę.
— Bracie mój rzekł — nie tak ci pilno bodaj wracać do pałacu Luxemburg, abyś nie miał czasu udzielić mi rady. Co mam czynić zdaniem twojem?
— Pytasz mnie. Najjaśniejszy Panie, cobym uczynił na twojem miejscu?
— Tak.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/294
Ta strona została przepisana.