ne głosy, jakobym szedł na ratusz dla zrobienia zeznań; bynajmniej tak nie jest, i gdyby znajdował się między wami człowiek, co miałby powód lękać się o siebie w razie zeznań; z mojej strony, niech się uspokoi: idę do ratusza dla zrobienia testamentu przedśmiertnego.
I krokiem pewnym zapuścił się pod ciemne sklepienie, wszedł po schodach do pokoju, gdzie zwykle wprowadzano skazanych, do pokoju, który nazywano izba zeznań.
Czekało tam trzech ludzi ubranych czarno, a pomiędzy nimi Favras poznał pisarza sądowego, który przemawiał doń na placu przedkościelnym.
Skazany zaczął dyktować testament.
Wiele mówiono o testamencie Ludwika XVI, dlatego, że zazwyczaj wiele mówią o testamentach królów. My mamy przed oczyma testament margrabiego de Favras, i powiadamy to tylko do publiczności: „czytaj i porównaj“.
Po podyktowaniu testamentu, Favras zążądał odczytaniu i podpisania.
Rozwiązano mu ręce; przeczytał testament, poprawił trzy błędy ortograficzne, popełnione przez pisarza, i podpisał u dołu każdej stronnicy: „Mahi de Favras“.
Poczem sam podał ręce, aby mu je nanowo związano, czego dokonał wykonawca, nie oddalający się ani na chwilę.
Dyktowanie jednak testamentu trwało przeszło dwie godziny. Lud niecierpliwił się bardzo. Było bardzo wielu poczciwców o pustym żołądku, poczciwców, którzy liczyli, że zjedzą śniadanie po egzekucji, a tymczasem byli naczczo.
Poczęto szemrać tym szmerem groźnym i strasznym, który już raz słyszano na tym samym placu, przy zabiciu de Launaya, powieszeniu Foulona i zagnieceniu Berthiera.
Lud zaczął nawet mniemać, że wypuszczono Favrasa przez jakieś drzwi tylne.
Wobec tego, niektórzy proponowali już powieszenie kilku urzędników municypalnych na miejscu Favrasa i zburzenie ratusza.
Szczęściem, około dziewiątej z wieczora ukazał się skazany.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/325
Ta strona została przepisana.