Weber otworzył drzwi, prowadzące do ogrodu i zapuścił się w labirynt alei, wiodący na miejsce najwynioślejsze parku.
Tam, wpośród drzew, rozciągających swe bezlistne konary, w atmosferze szarawej i smutnej, ukazywał się pawilon znany pod nazwą kiosku.
Żaluzje tego pawilonu były hermetycznie zamknięte, z wyjątkiem dwóch, które zestawione tylko z sobą, wprowadzały dwa promienie światła, zaledwie starczające do odmroczenia wnętrza.
Wielki ogień palił się na kominie, a nad kominkiem stały dwa kandelabry.
Weber wprowadził hrabiego do przedsieni. A po chwili, wychodząc z kiosku, przepuścił go przed sobą do wnętrza.
Gdyby był nadstawił ucha w chwili, gdy wchodził tam hrabia, byłby mógł niezawodnie usłyszeć bicie serca w tej szerokiej piersi.
Na oznajmienie przybycia hrabiego, wstała z najodleglejszego zakątka kiosku kobieta, i z pewnym rodzajem wahania, nawet przestrachu, postąpiła kilka kroków ku niemu.
Była to królowa.
Serce jej biło też gwałtownie: przed jej oczyma stał człowiek znienawidzony, okrzyczany, złowrogi: człowiek oskarżony o to, że był sprawcą dni 5-go i 6-go października; człowiek, do którego zwrócono się na chwile, ale który odepchnięty został przez samychże ludzi przydwornych, a od owej chwili dał uczuć potrzebę nowego z sobą traktowania, przez dwa gromy piorunowe, przez dwa wspaniałe gniewy, dochodzące aż do wzniosłości.
Pierwszym była jego apostrofa do duchowieństwa.
Drugim, mowa, w której wykazuje, jakim sposobom przedstawiciele ludu, deputowani od miast, stali się Zgromadzeniem narodowem.
Mirabeau przystąpił z wdziękiem i wytwornością, które od pierwszego wejrzenia zdziwiły królowe i których zdawała się nieznosić ta silna organizacja.
Po uczynieniu tych pierwszych kroków, skłonił się z uszanowaniem i czekał.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/331
Ta strona została przepisana.