Królowa pierwsza przerwała milczenie i głosem, zdradzającym wzruszenie, rzekła:
— Panie de Mirabeau, pan Gilbert zapewnił nas kiedyś o gotowości waszej przyłączenia się do nas.
Mirabeau skłonił się na znak, że tak jest rzeczywiście.
Królowa mówiła dalej:
— Zwrócono się wtedy ku wam, a wy odpowiedzieliście na to projektem składu ministerstwa.
Mirabeau skłonił się po raz drugi.
— Nie nasza wina, panie hrabio, że się ten pierwszy projekt nie powiódł.
— Wierze, Najjaśniejsza Pani — odpowiedział Mirabeau, — mianowicie co do Waszej królewskiej mości; wina to ludzi, uważających się za oddanych interesom monarchji.
— Co na to poradzić, panie hrabio!... jedno to z nieszczęść naszego położenia. Królowie nie mogą wybierać ani przyjaciół, ani wrogów i zmuszeni są przyjmować nieraz poświecenia smutne. Otoczeni jesteśmy ludźmi, którzy chcą nas ocalić, a jednak nas gubią; ich wniosek wyłączający z przyszłego ciała prawodawczego członków obecnego Zgromadzenia przemawia przeciwko panu. A chcesz pan, ażebym ci powiedziała, co przeciwko mnie przemawia?
Czybyście uwierzyli, panie hrabio, że jeden z moich najwierniejszych, człowiek pewien, który, pewną jestem, dałby się zabić za nas, — nie uprzedziwszy nas ani słówkiem o swoim projekcie, przyprowadził nam na obiad galowy wdowę i dzieci po margrabim Favras, wszystko troje w żałobie?...
Zobaczywszy przybyłych, wstałam natychmiast, — bo nie należę, panie hrabio, do tych, co się wyrzekają przyjaciół, — aby umieścić dzieci człowieka, który dla nas tak mężnie umarł, pomiędzy królem i sobą!... Wszystkich oczy były na nas zwrócone. Czekano na to, co uczynimy.
Aż oglądam się i... zgadnijcie kogo spostrzegam o cztery kroki od siebie?... Santerre‘a!... człowieka przedmieściowego!.. Opadłam na fotel, płacząc z gniewu i nie śmiejąc oczu zwrócić na te wdowę i na te sieroty.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/332
Ta strona została przepisana.