— Tak, — ozwał się głos ojca Billot, — żona moja zapytuje cię, po co tam idziesz?...
— Idę, aby uprzedzić doktora Raynala.
— Doktór Raynal mówił, ażebyś go uprzedził w razie, gdyby zaszło coś nowego.
— Skoro panna Katarzyna ma się lepiej, zdaje mi się, że to już jest coś nowego.
Czy ojciec Billot uznał odpowiedź Pitoux za wystarczającą, czy też nie chciał się naprzykrzać człowiekowi, który przyniósł dobrą wiadomość, dość, że nie wypytywał go więcej.
Pitoux więc odszedł i przybył do Villers-Cotterets o trzy kwandranse na szóstą.
Natychmiast obudził doktora Raynala, aby mu powiedzieć, że Katarzyna ma się lepiej, i poradzić się, co dalej robić.
Doktór wypytywał go o wiele rzeczy i poczciwy chłopiec, chociaż był nader ostrożny w swych opowiadaniach, ku wielkiemu zdziwieniu przekonał się, że doktór o wszystkiem, co zaszło między nim i Katarzyną, wie prawie tak dobrze, jak gdyby gdzieś w kącie pokoju, za firankami okien lub łóżka, przysłuchiwał się ich rozmowie.
Doktór przyrzekł, iż będzie w ciągu dnia na folwarku, a tymczasem zalecił, aby podawano Katarzynie zawsze z tej samej beczki, i pożegnał Ludwika, który długo rozmyślał nad temi słowami zagadkowemi, aż wreszcie zrozumiał, że doktór radził mu ciągle rozmawiać z Katarzyną o Izydorze de Charny.
Od doktora udał się do matki Colombe.
Roznosicielka mieszkała na rogu ulicy Lormet, to jest na drugim końcu miasta.
Nadszedł, kiedy drzwi otwierała.
Matka Colombe była wielka przyjaciółką ciotki Anieli; ale ta przyjaźń dla ciotki nie przeszkadzała jej cenić i bratanka.
Pitoux, wchodząc do sklepu matki Colombe, pełnego pierników i cukru owsianego, zrozumiał po raz pierwszy, że jeżeli chce z powodzeniem ułożyć się z roznosicielką co do listów Katarzyny, musi ją jeżeli nie przekupić, to przynajmniej czemś sobie ująć.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/355
Ta strona została przepisana.