nym uczyniło go zwierzenie Katarzyny, gdy wreszcie przechodząc obok pokoju chorej, spostrzegł, że dozorczyni, zapewne ażeby wpuście nieco świeżego powietrza, uchyliła okno.
Pitoux wcisnął najprzód nos, a potem oko w szczelinę; dalej posunąć się nie pozwoliła mu klamka u okna.
Ale dosyć mu było zobaczyć, że Katarzyna nie śpi i oczekuje na niego; a Katarzynie również to wystarczało, że spostrzegła Pitoux, czyniącego tajemnicze znaki.
— List?... — wykrzyknęła dziewica — list!...
— Cicho!... odpowiedział Pitoux.
I, patrząc przed siebie okiem kłusownika, chcącego stropić straż całego leśnictwa i widząc się zgoła samotnym, rzucił list przez szczelinę, i to tak zręcznie, że padł prawie na samą poduszkę Katarzyny.
Potem nie czekając na podziękowanie, którego mógł być pewnym, cofnął się i poszedł ku drzwiom dworku, na którego progu zastał Billota.
Gdyby nie mur wystający szczęśliwie, dzierżawca byłby widział całą tę scenę, a przy usposobieniu, w jakiem był teraz, Bóg wie, coby się stało, skoroby podejrzenie jego zamieniło się w pewność.
Poczciwy Pitoux nie spodziewał się spotkać oko w oko z dzierżawca, i uczuł, że się zaczerwienił po same uszy.
— O!... przestraszyliście mnie, panie Billot — rzekł.
— Przestraszyłem ciebie, Pitoux!... dowódcę gwardii narodowej!... zwycięzcę Bastylji!...
— Cóż robić!... — rzekł Pitoux, — przychodzą takie chwile, kiedy człowiek nagle...
— A tak!... — odparł Billot, — kiedy ktoś spodziewa się spotkać córkę, a spotyka ojca, nieprawdaż?...
— O!... co to, to nie, panie Billot, — odrzekł Pitoux; — nie spodziewałem się spotkać panny Katarzyny, o!... nie. Lubo czuje się coraz lepiej, jak mam nadzieję, zbyt jeszcze jest słabą, aby mogła powstać.
— I nie masz jej nic do powiedzenia?... — zapytał Billot.
— Komu?...
— Katarzynie.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/359
Ta strona została przepisana.