Wejście doktora Raynala nastąpiło w sama porę dla ułatwienia wyjścia młodzieńcowi.
Doktór zbliżył się do chorej, odrazu spostrzegłszy znaczna zmianę, jaka zaszła w niej od wczoraj.
Katarzyna uśmiechnęła się do doktora i podała mu rękę.
— O! — odezwał się doktór — gdyby nie dla przyjemności dotknięcia waszej delikatnej rączki, panno Katarzyno, nie badałbym nawet pulsu.
— To prawda, że mi jest daleko lepiej, panie doktorze, i przepisy pańskie sprawiły cuda.
— Moje przepisy!... Hm... hm... — odezwał się doktór; — nic pożądańszego dla mnie, moja panienko, jak sobie samemu przyznać całe przywrócenie pani zdrowia; ale jakkolwiek byłbym próżnym, muszę cześć tego honoru pozostawić mojemu uczniowi Pitoux.
I wznosząc ręce do nieba, rzekł:
— O! naturo, naturo! ty potężna Ceres, tajemnicza Izys, ileż masz jeszcze tajemnic dla tych, którzy będą umieli cie badać!
I zwracając się do drzwi, wyrzekł:
— Wejdźcież, wejdźcie, ojcze o ponurej twarzy, matko o niespokojnem oku, odwiedźcie ukochaną chorą; ażeby wyzdrowiała zupełnie, potrzebuje tylko waszej miłości i pieszczot.
Na głos doktora wbiegli rodzice Billot; ojciec z resztką podejrzenia na obliczu; matka z twarzą rozpromienioną.
Strona:PL Dumas - Hrabina Charny.djvu/367
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XI.
PITOUX KAPITANEM.